niedziela, 1 listopada 2015

Rozdział XXIII - "Zasady gry"


~*~*~           

 Draco szybkim krokiem przemierzał korytarz, w biegu narzucając na siebie kurtkę. Listopad w tym roku był naprawdę chłodny i miał nadzieję, że odnalezienie Hermiony nie zajmie mu dużo czasu. Koniecznie musiał z nią porozmawiać, a od Ginny dowiedział się, że poszła na błonia. Od kilku dni męczyły go myśli o tym wszystkim. O Hermionie, Teodorze i o całym tym zamieszaniu. Nieustannie przypominał sobie słowa swojej matki, aby zawalczył, a także Blaise’a, aby odpuścił. Doskonale wiedział, że trzeba coś z tym zrobić, bo to dalej nie mogło tak wyglądać. Nie chciał spotykać się z Hermioną w ukryciu, za każdym razem martwiąc się, czy ktoś ich nie nakryje. Zdawał sobie sprawę z tego, że to nie zależy tylko od niego, jednak im szybciej coś z tym zrobią, tym lepiej.
            Na szczęście poszukiwania nie trwały długo, gdyż Hermiona zajmowała jedną z ławek na dziedzińcu. Pogrążona w lekturze, nie zauważyła nadejścia Ślizgona.
- Hej, przeszkadzam? – zapytał, dosiadając się.
- Nie, siadaj – powiedziała, odkładając książkę na bok. Wiedziała, że nie jest to przypadkowe spotkanie. Od kilku dni nie zamienili nawet słowa, nie chciała się narzucać, rozumiejąc jego sytuację, a teraz pojawia się znikąd, ewidentnie chcąc o czymś porozmawiać.
- Co czytasz? – wskazał na książkę, uśmiechając się lekko.
- Malfoy, o co chodzi? – zapytała wprost, nie mając ochoty na głupie gry.
- Chciałem pogadać o nas – słysząc to, na chwilę zamarła. W tym momencie zrozumiała, jak bardzo bała się tej rozmowy.
- Długo o tym myślałem i to nie może wyglądać w ten sposób – widział, jak unika jego spojrzenia.
- Oboje wiemy, że nie jestem ci obojętny – dodał, nie uzyskując od Gryfonki odpowiedzi.
- Dlaczego to mówisz? – zapytała, wreszcie zabierając głos.
- Ja też coś do ciebie czuję – dodał, ignorując jej pytanie – Nie musimy niczego kończyć.
- Nie chcę tego słuchać – wstała, łapiąc książkę i kierując się w stronę wejścia. Bała się dalszego ciągu tej rozmowy, a najbardziej przerażało ją to, że Malfoy miał rację. Nie musiała się odwracać, by wiedzieć, że idzie za nią. Nagle poczuła lekkie szarpnięcie i stała twarzą w twarz ze Ślizgonem.
- Powiedz mi, że nic do mnie nie czujesz, a dam ci spokój – powiedział cicho. Nie był zdenerwowany, zły czy zirytowany, a nawet jeśli, to nie dawał tego po sobie poznać. Za wszelką cenę starała się uniknąć jego wzroku. Tak bardzo chciała mu powiedzieć, że jest jej zupełnie obojętny, ale nie potrafiła.
- Jestem z Teodorem – wydukała. Nie minęła sekunda, a poczuła jego wargi na swoich, jednak nie zamierzała się tak łatwo podejść. Nie tym razem. Odsunęła go od siebie i posłała mu harde spojrzenie.
- Oszalałeś? Ktoś może nas zobaczyć – powiedziała.
- Wszyscy są na obiedzie – wzruszył ramionami. Nie zastanawiając się dłużej przyciągnął ją do siebie, tym razem nie pozwalając jej go odepchnąć. Uśmiechnął się szelmowsko, gdy poczuł, że oddaje pocałunek.
- Jesteś dla mnie naprawdę ważna, Granger – powiedział, wreszcie będąc w 100% pewnym swojego uczucia.
- Malfoy, proszę, nie – znów się odsunęła, spuszczając wzrok.
- Nie będę kłamał, że to nie jest prawda. Czuję coś do ciebie i jeśli ty chociaż trochę to odwzajemniasz, to będę najszczęśliwszym chłopakiem na świecie. Możemy być razem, tylko daj nam szansę.
- Ja… nie wiem. Jestem z Teodorem, przecież wiesz – wydukała, zupełnie nie wiedząc co powiedzieć. Z jednej strony chciała wykrzyczeć, że to wszystko odwzajemnia, ale z drugiej kochała Teodora i wiedziała, że to wszystko jest złe.
- Muszę to wszystko przemyśleć, Draco. Przepraszam – złożyła na jego policzku pocałunek i szybkim krokiem ruszyła w stronę zamku, mając nadzieję, że Ślizgon nie pójdzie za nią.

~*~*~

            Ginny szła korytarzem, wracając z Wielkiej Sali, w której nadal odbywał się obiad. Nie znalazła przy stole Hermiony, więc wyszła z zamiarem odnalezienia przyjaciółki. Ostatnio paskudny humor jej nie opuszczał i miała nadzieję, że obecność panny Prefekt choć trochę ją rozweseli. Niestety ktoś raczył pokrzyżować jej plany.
- Cześć, Harry – uznała, że głupio byłoby przejść bez słowa.
- Hej, Gin. Nie jesteś na obiedzie? – zapytał, przeczesując ręką włosy. Najwidoczniej dla obojga ta sytuacja była niezręczna.
- Nie, szukam Hermiony. A ty czemu nie jesteś w Wielkiej Sali? – gdy zrozumiała, dokąd prowadzi korytarz, z którego wyszedł Harry, od razu pożałowała swojego pytania – Ach, racja, byłeś u Astorii – dodała, starając się, by jej ton głosu nie dał znać, jak teraz się czuje – W każdym razie, muszę lecieć, pa – nie czekając na odpowiedź, odwróciła się na pięcie i skierowała w stronę schodów. Jedyne czego chciała, to uciec.
- Ginny, czekaj – usłyszała za plecami, jednak nie miała zamiaru się zatrzymać. Nagle poczuła lekkie szarpnięcie i zirytowana spojrzała na Harry’ego.
- Co? – warknęła, wyszarpując rękę z uścisku.
- Przepraszam, że nie powiedziałem ci o Astorii – twarz Ginny lekko złagodniała, jednak nadal widać było, że jest nieźle wkurzona.
- Przestań, Harry, to nie moja sprawa.
- Dobrze wiemy, że to nieprawda. Już zawsze cokolwiek związanego z tobą będzie moją sprawą i na odwrót i nie próbuj zaprzeczyć – powiedział, patrząc jej prosto w oczy. Ginny prychnęła, odpowiadając hardym spojrzeniem.
- Już nie jesteśmy razem, każde z nas ma swój związek i swoje życie – doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak desperacko brzmi, jednak nie wiedziała, co jeszcze może powiedzieć.
- Sama nie wierzysz w to, co mówisz. Dlaczego tak zareagowałaś na widok mnie i Astorii? To ty chciałaś się rozstać.
- Ale ty się na to zgodziłeś! – wykrzyczała, a jej oczy wypełniły się łzami.
- Wiem i to był największy błąd mojego życia - pozwolić ci odejść – rzucił jej zbolałe spojrzenie i ruszył w swoją stronę. Ginny leniwym gestem otarła łzy z policzków i skierowała się do wieży Gryffindoru, wiedząc, że w tej chwili już nic nie było w stanie poprawić jej humoru.

~*~*~

- Myślisz, że Harry z Astorią to coś poważnego? – zapytała, wzdychając ciężko.
- Serio mnie o to pytasz? – Teodor posłał jej rozbawione spojrzenie.
- Ja znam Harry’ego i wiem, że on mocno przeżywa każdy związek, ale Astoria nadal pozostaje dla mnie zagadką, a ty ją przecież znasz.
- Uwierz mi, że wolałbym nie – parsknęła śmiechem, wywracając oczami.
- Przecież nie może być aż tak zła, skoro Harry się nią zainteresował.
- No przyznam, że on też nigdy inteligencją nie grzeszył. Ała! – syknął, gdy sprzedała mu kuksańca w bok – No dobra, przepraszam, żartowałem – uniósł ręce w przepraszającym geście.
- Cieszę się, że wrócił ci humor – powiedziała, znów kładąc się na jego piersi.
- Co masz na myśli? – zmarszczył brwi, spoglądając na nią pytająco.
- No wiesz, od czasu śmierci ojca Malfoy’a chodziłeś jakiś struty. Martwiłam się o ciebie – westchnęła ciężko, bawiąc się jego włosami.
- Niepotrzebnie. Po prostu znałem pana Malfoy’a od dzieciństwa i jego nagła śmierć trochę mnie zdziwiła – wzruszył ramionami. Hermiona zdążyła go już poznać i doskonale wiedziała kiedy kłamie lub kiedy nie wyjawia całej prawdy.
- A nie chodziło o twojego ojca? – zapytała, przygryzając wargę. Miała nadzieję, że poruszając ten temat go nie zdenerwuje. Teodor spojrzał na nią dziwnie, jednak postanowił zabrać głos.
- Kto ci to powiedział?
- Malfoy. Uważa, że się boisz o swojego ojca – dodała, zerkając w jego stronę. Na szczęście jego wyraz twarzy pozostawał łagodny, co pozwoliło Hermionie odetchnąć z ulgą.
- Malfoy jak zwykle myśli więcej niż powinien. Mój ojciec jest Śmierciożercą i pozostanie nim do końca życia. Nie obchodzi mnie jak skończy, nigdy mnie nie obchodził, tak jak ja jego – Gryfonka zrozumiała, że ma nie drążyć tematu, jednak doskonale wiedziała, że Teodor kłamał.

~*~*~

            Harry w ciszy obserwował jak Astoria wertuje książki, szukając potrzebnych jej informacji. Obiecał jej pomoc w napisaniu eseju, jednak Ślizgonka nie pozwoliła mu wtrącić nawet słowa, co poskutkowało tym, że od dwóch godzin siedział i wpatrywał się w nią, od czasu do czasu łapiąc jej spojrzenie. W końcu nuda dała mu się we znaki i postanowił coś z tym zrobić.
- Rozmawiałem dziś z Ginny – podziałało. Astoria jak na zawołanie zaprzestała szukania informacji w starych księgach i obrzuciła go ciekawskim spojrzeniem.
- O czym? – zapytała niepewnie.
- O nas – odparł krótko, wzruszając ramionami, jednak widząc, że ta odpowiedź jej nie usatysfakcjonowała, kontynuował – Wtedy, gdy ją spotkaliśmy, była zdziwiona, widząc nas razem, ale teraz już wie jak się mają sprawy między nami.
- I co ona na to?
- Każdy z nas ma swoje życie i nie ma potrzeby, żeby się wtrącać w życie innych. Ona jest z Dean’em, a ja mam ciebie. To mi w zupełności wystarcza – pochylił się nad stolikiem, składając na jej ustach lekki pocałunek. Astoria nie pozostała bierna, jednak chwilę później odsunęła się, krzywiąc się pod nosem.
- Muszę skończyć ten esej, bo inaczej McGonnagall mnie zabije, ale jeszcze tylko godzina i jestem cała twoja – posłała mu znaczący uśmiech i wróciła do pracy.

~*~*~

            Blaise i Pansy od kilkudziesięciu minut spacerowali po błoniach, co jakiś czas wybuchając śmiechem czy tworząc przeróżne tematy do rozmów, jednak Ślizgon cały czas odnosił wrażenie, iż brunetka jest jakaś nieobecna. Widział, że jakieś myśli chodziły po jej głowie i za cel postawił sobie dowiedzenie się, o co chodzi. W końcu postanowił zapytać wprost.
- Pansy, co dziś z tobą? – wiedział, że nie ujął tego zbyt delikatnie, jednak nigdy nie był dobry w doborze słów.
- Ile lat znasz Draco? – pierwszą reakcją Blaise’a było ogromne zdziwienie. Przyłożył rękę do czoła brunetki, by sprawdzić, czy nie ma gorączki, jednak nie wykrył niczego niepokojącego. Spojrzał na nią z niepokojem, marszcząc brwi.
- Dobrze się czujesz? – zapytał, nie spuszczając z niej wzroku.
- Pewnie, czemu pytasz? – wzruszyła ramionami, uśmiechając się szeroko.
- Pytam się co z tobą, a ty pytasz o Draco.
- Jakby nie było też zadałam ci pytanie – zaśmiała się głupio i pociągnęła go za sobą na pomost.
- Już będzie jakieś piętnaście lat – powiedział, kręcąc głową, jednak pozwolił się zaciągnąć nad jezioro.
- A ile lat ty i Draco znacie mnie? – zapytała, siadając na moście i klepiąc miejsce obok siebie, dając mu do zrozumienia, by zrobił to samo. Wywrócił oczami, jednak posłusznie zajął miejsce obok.
- Tyle samo. Tak jak i Teo i w sumie większość Ślizgonów z naszego roku. Co to ma do rzeczy? – wydawał się już być lekko zirytowany. Nie wiedział w co pogrywa Pansy i bardzo mu się to nie podobało.
- To teraz mi wyjaśnij, dlaczego mi nie powiedziałeś, że coś łączy Draco i Hermionę? – wyraz jej twarzy diametralnie się zmienił. Z łagodnej, uśmiechniętej dziewczyny zmieniła się w rodowitą Ślizgonkę z krwi i kości.
- Ale skąd wiesz? – to pytanie jako jedyne przyszło mu do głowy. Bo kto mógł jej powiedzieć? Na pewno nie Draco, on by mu powiedział. Nie sądził też, żeby Granger na prawo i lewo rozpowiadała, że zdradziła Teodora z jego najlepszym przyjacielem.
- Domyśliłam się. Dziewczyny widzą więcej, samo to, jak Draco na nią patrzy, daje do myślenia. Poza tym ostatnio ich relacje są jakieś dziwne. Raz normalnie rozmawiają, a następnego dnia unikają się jak woda i ogień. Draco ci powiedział co między nimi zaszło? – wiedział, że został przyparty do muru. Już nie miał innego wyjścia, niż wyjawić wszystko, co wie. Pansy i tak doskonale będzie wiedziała, jeśli spróbuje ją okłamać.
- Raz przespali się po pijaku – słysząc to Ślizgonka skrzywiła się paskudnie – I potem to już samo się zaczęło.
- I nie przeszkadza im to, że oszukują Teodora?
- To jest ciężka sprawa. Jak rozmawiam o tym z Draco, to odnoszę wrażenie, że on… - uciął, odwracając wzrok.
- On co? – ponagliła go.
- On się chyba zakochał – na tę informację Pansy zaklęła szpetnie.
- Ktoś musi powiedzieć Teodorowi – powiedziała, wstając z miejsca. Blaise zerwał się zaraz za nią.
- Oszalałaś? I co mu powiesz? – złapał ją za rękę, nie pozwalając, by poszła dalej.
- Nie wiem, cokolwiek, do cholery. Nie rozumiesz, że jak on się dowie od kogoś, to nas znienawidzi?! – musiał przyznać, że tak zdenerwowanej Pansy nie widział nigdy w życiu.
- A Draco nas znienawidzi jak powiemy Teodorowi. Z tej sytuacji nie ma dobrego wyjścia i dobrze o tym wiesz. Najlepsze, co możemy zrobić, to trzymać się z dala od tego wszystkiego i się nie wtrącać – przygarnął ją do siebie, chowając w swoim niedźwiedzim uścisku.
- Teo się załamie – mruknęła, wtulając twarz w jego pierś.
- Wiem, dlatego trzeba przemówić Draco do rozumu.

~*~*~

            Hermiona szła korytarzem, w pośpiechu owijając się szalikiem. Listopadowe wieczory potrafiły być niesamowicie zimne. Sama nie rozumiała, dlaczego zgodziła się na spacer o tej godzinie. Zwłaszcza, że obiecała sobie, że będzie unikać Malfoy’a, jednak nie mogła nic poradzić, gdy do jej okna zapukała urocza sówka, której słodycz minęła, gdy tylko wzięła liścik do ręki. Puchacz od razu zaczął wydawać dziwne dźwięki, latając dookoła. Zrozumiała wszystko, gdy przeczytała krótką notkę od Malfoy’a, w której wyjaśnił, że ptak nie uspokoi się, dopóki nie wyjdzie na umówione spotkanie. Chcąc nie chcąc wyszła z dormitorium, kierując się w stronę wyjścia.
- A jednak przyszłaś – usłyszała, gdy tylko otworzyła wrota zamku.
- A miałam inny wybór? – mruknęła, mocniej opatulając się szalikiem.
- Chodź – podał jej ramię, które ujęła. Lubiła takie gesty i wbrew rozumowi naprawdę lubiła Malfoy’a. Gorzej trafić nie mogła.
- Czemu chciałeś się spotkać? – zapytała, obrzucając go uważnym spojrzeniem. Wydawał się być z czegoś zadowolony. Zaczynała się bać, co takiego mogło przyjść mu do głowy. Bo chyba nie miał zamiaru jej porwać czy coś.
- Porozmawiać – słysząc to, wywróciła oczami.
- Mogliśmy porozmawiać w ciepłym zamku, a nie tu – prychnęła.
- Ale w zamku ściany mają uszy – powiedział, uśmiechając się głupio.
- No to dalej, mów co masz do powiedzenia – stanęła przed nim zniecierpliwiona.
- Powiedzmy o wszystkim Teodorowi – rzucił, uśmiechając się jeszcze szerzej. I z tego tak się cieszył?
- Oszalałeś, prawda? – spojrzała na niego jak na wariata.
- Nie rozumiesz? – wydawał się być lekko urażony, a szeroki uśmiech zmył się z jego twarzy.
- Nie, nie rozumiem. Oświeć mnie, bo naprawdę nie wiem, do czego zmierzasz. Chcesz mi zniszczyć związek? – zapytała poirytowana.
- Powiedzmy mu prawdę o nas. Wiem, że będzie cierpiał, ale to mu kiedyś minie. To nie musi być dla nas koniec – ujął jej twarz w dłonie i znów wyszczerzył zęby.
- Ty do reszty zwariowałeś! „Wiem, że będzie cierpiał, ale to mu kiedyś minie”. Naprawdę? Jeszcze nigdy nie spotkałam tak wielkiego egoisty. Pomyślałeś o nim? Co on będzie czuł? A o mnie? W ogóle pomyślałeś, czego ja chcę? Kocham Teodora i nie mam zamiaru go zostawiać, bo tobie się coś ubzdurało – Ślizgon postanowił cofnąć się o krok, bo szatynka zaczęła niebezpiecznie gestykulować, gromiąc go wzrokiem, jednak odpowiedział jej szelmowskim uśmiechem – Nie będę z tobą. Nie kosztem kogoś innego.
- Czyli nie mówisz, że nigdy – spojrzał na nią z rozbawieniem, gdyż doskonale wiedział, że to rozjuszy ją jeszcze bardziej.
- Czy ty serio wyłapujesz tylko to, co cię obchodzi? Chcesz poznać prawdę? Tak, nie jesteś mi obojętny, ale to Teodora kocham i nie mam zamiaru go zostawić dla ciebie. Szczęśliwy? Bo ja bardzo – posłała mu ostatnie roziskrzone spojrzenie i ruszyła w stronę zamku.
- I tak nie odpuszczę! – parsknął śmiechem, gdy odwróciła się przez ramię i zwęziła oczy, patrząc w jego stronę. Chwilę później znikła za murami zamku. Uśmiechnął się pod nosem i ruszył przed siebie – Od teraz gramy po mojemu, Granger.

~*~*~

Nie wiem, co napisać. Jest mi głupio, że tyle to trwało, ale ostatnie miesiące były dla mnie dość burzliwe, jednak wracam, mam głowę pełną pomysłów, a sama ja jestem przepełniona weną. Świadczy o tym ten rozdział, który dzisiejszego poranka został całkowicie usunięty i napisany od nowa. Mam nadzieję, że się Wam spodoba, liczę na Wasze opinie ;)
Pozdrawiam ciepło, BlackCape.

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Rozdział jest poprostu idealny. Masz ogromny naprawde ogromny talent. Z każdym nowym rozdziałem zaskakujesz mnie coraz to bardziej. Nir mogę doczekać się następnego rozdziału. Byle bys napisała go jak najszybcieje. Odemnie to na tyle pozdrawiam i życzę jeszcze więcej weny.
      Ps : Omg, Pierwsza

      Usuń
    2. Naprawdę Ci dziękuję za każde pojedyncze słowo, które napisałaś. Mam nadzieję, że teraz, gdy życie mi się trochę uspokoiło, to dam radę wstawiać rozdziały częściej i bardziej systematycznie. ;)

      Usuń
  2. Rozdział świetny. Jest w nim zawartch sporo wątków. Ogólnie rzecz biorąc jestem zachwycona całym Twoim opowiadaniem. Teraz będę zostawiać po sobie 'ślad' pod każdym nowym rozdziałem. Mam wielką nadzieje, że Granger zmądzeje, zrozumie, że Draco kocha, więc to co czuje do Teodora nie może być miłością. ,,Jeśli kochasz dwie osoby naraz, to wybierz tę drugą. Bo jeśli kochał byś tę pierwszą nikt inny by się nie pojawił'' Mam także nadzieje, że Pansy nie wyjawi nikomu ich tajemnicy. Liczę na rozwinięcie wątku Georga i Tracey. Jestem zaskoczona Astorią, mam nadzieje, że jest uczciwa i dobra. A także, że nie działa pod rozkazem Daphne. Mogłabyś dać choć małą wzmiankę o związku Ginny i Deana. To chyba wszystko, pozdrawiam bardzo serdzecznie-Wiczka Piczka♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Draco i wężowo wredne plany, ot i kwintesencja opowiadań z nim w jednej z głównych ról

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu nadszedł ten dzień! Dodalas rozdział i to jeszcze jaki. Ciekawe czy... Teodor się czegoś domyśla. Czekam na plan Malfoy'a.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny rozdział. Mogło mi się coś pomylić, ale w twoim opowiadaniu będą 2 zakończenia ?!? Boję się sad end'u :( Życzę weny ♥
    Poza tym piosenka <3 jedna z moich ulubionych :D
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakończenie będzie jedno i mam nadzieję, że satysfakcjonujące dla każdego ;)

      Usuń