czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział VII - "Żałosna iluzja życia przeplatana tęsknotą i żalem"



~*~*~


Z niemałą ulgą spostrzegła, że minęli kawiarnię pani Puddifoot. Nie znosiła tego miejsca. Nawet wtedy, gdy była z Ronem, szerokim łukiem omijali podobne sklepy. Zakochane pary, które afiszują się swoją miłością wszem i wobec, przyprawiały ją o mdłości. Nim zdążyła się obejrzeć, Teodor otwierał jej drzwi do pubu pod Trzema Miotłami. Mijając Ślizgona, obdarzyła go pogodnym uśmiechem, który ten nieśmiało odwzajemnił. Chwilę później podeszła do nich madame Rosmerta, pytając o zamówienie.
-Znów tu, kochanie? – zapytała, ukazując rząd białych zębów.
-Tak, nie mogę się oprzeć pokusie, jaką jest kremowe piwo – odpowiedziała ze śmiechem.
-To dwa razy, tak? – kobieta spojrzała pytająco na Teodora, który do tej pory milczał. Napotkał wzrok Rosmerty i kiwnął głową.
-Byłaś tu wczoraj? – zapytał, gdy już zostali sami.
-Tak, wpadliśmy tu na chwilę – potwierdziła szatynka.
-Śmy?
-Ja z Malfoy’em – spojrzał na nią zdziwiony, lecz nic powiedział. Nie wiedział, że Draco i Hermiona są w aż tak zażyłych stosunkach.
-Proszę, kremowe piwo razy dwa – znienacka obok ich stolika pojawiła się Rosmerta, niosąc dwa kufle pysznego napoju. Podziękowali jej i zabrali się za konsumowanie niezbyt mocnego trunku.
-A więc?
-Co więc? – zaskoczona Gryfonka podniosła głowę, spoglądając na Nott’a.
-Jaka jest twoja historia – wywrócił oczami Ślizgon.
-Aaa, to – westchnęła – Ron i ja rozstaliśmy się, ale to zapewne już wiesz – kiwnął potwierdzająco głową, a szatynka kontynuowała – Chociaż chyba nie mogę powiedzieć, że się rozstaliśmy. To on mnie zostawił. Nadal nie wiem dlaczego. Używa chyba najbardziej banalnego wyjaśnienia. „Tak będzie dla ciebie lepiej, zależy mi jedynie na twoim szczęściu”. Chyba nie widział w jakim stanie byłam po zerwaniu. Trudno to nazwać szczęściem – uśmiechnęła się gorzko – Ale jest już lepiej. Pogodziłam się z tym, że już nie będziemy razem. Nadal boli, ale jakoś muszę wytrzymać. Byłam wczoraj u niego i zrozumiałam, że on już nie da nam szansy. To koniec. Tak po prostu – spojrzała na szatyna, by sprawdzić, czy słucha, bo podczas jej opowieści nie wydał żadnego dźwięku. Przypatrywał się jej uważnie, więc mówiła dalej – To jest chore. Jednego dnia jest cudownie, jesteśmy szczęśliwi, a  następnego przychodzi i zrywa, mówiąc, że nadal mnie kocha, rozumiesz? Skoro nadal mnie kocha, to czemu się ze mną rozstał? Gdy tylko dowiedziałam się, że ma zamiar wyjechać, miałam wrażenie, że moje płuca się kurczą, a ja za moment się uduszę. Najgorsze jest to, że ja nadal coś do niego czuję. Z całego serca chciałabym go nienawidzić, ale po prostu nie potrafię – spojrzała na Ślizgona oczami pełnymi łez, lecz nie potrafiła im popłynąć. Musiała być silna. Teodor kiwnął delikatnie głową i złapał ją za rękę. Ten niewielki gest znaczył dla niej bardzo wiele. Nott zawsze był bardzo oszczędny w okazywaniu uczuć, więc wiedziała, że coś takiego było równoznaczne z wyznaniem, że będzie przy niej. Uśmiechnęła się i odwzajemniła uścisk.
Posiedzieli w pubie jeszcze godzinę rozmawiając o wszystkim i o niczym.  Pytali o to, jak mijały im wakacje, zręcznie omijając temat Rona. Teodor wyznał, jak przebiegła jego rozprawa oraz opowiedział o swoich odczuciach, gdy dowiedział się, że został uniewinniony. Gdy w końcu dotarli do zamku, Ślizgon zaproponował, że ją odprowadzi.
-Nie, mam do załatwienia jeszcze jedną sprawę – odpowiedziała.
-Jesteś pewna?
-Tak – uśmiechnęła się i zrobiła kilka kroków w stronę chłopaka. Gdy znalazła się już bardzo blisko, wspięła się na palce i musnęła delikatnie ustami policzek szatyna. Wyszeptała mu jeszcze do ucha ciche „Dziękuję” i wbiegła po schodach.
Nie zdążyła zauważyć, że Teodor tkwił w osłupieniu jeszcze przez parę chwil, a jego głowę zaprzątały myśli o idealnie miękkim dotyku ust Gryfonki, jej zapachu i zmysłowym głosie.


 ~*~*~


   Siedział znudzony w swoim prywatnym dormitorium od jakiś 20 minut. Ruda Weasley go tu przywlokła i powiedziała, żeby na nią tu czekał, bo ma ponoć jakąś ważną sprawę. Skoro jest taka ważna, to czemu od razu mu nie wyjaśniła, o co chodzi? Nigdy nie zrozumie toku myślenia dziewczyn. Westchnął cicho pod nosem i już miał się podnosić, by opuścić pokój, gdy nagle drzwi otworzyły się z impetem, a w nich pojawiło się kilkoro ludzi. Blaise, Pansy, Harry i Ginny zaczęli kolejno wchodzić, a gdy już wszyscy wygodnie siedzieli, głos zabrała Ruda.
-Ściągnęłam was wszystkich – zaczęła, lecz ktoś bezczelnie jej przerwał.
-Do MOJEGO pokoju – wtrącił się zirytowany Draco.
-Aby przygotować bardzo ważne wydarzenie, jakim są urodziny Hermiony – ciągnęła niezrażona, ignorując wypowiedź Ślizgona - W tym roku 19 września wypada w sobotę. Idealnie się składa, bo mamy zamiar – tu spojrzała znacząco na Harry’ego – zorganizować przyjęcie niespodziankę – dokończyła, a w jej oczach można było dostrzec szalone iskierki.
-Masz już coś konkretnego w planach? – zapytała Pansy.
-Myślę, że Hermiona lepiej czułaby się w gronie kilkunastu bliższych znajomych. Nie lubi być w centrum uwagi, więc uważamy, że lepszym wyjściem jest zorganizowanie kameralnego przyjęcia.
-Ile osób miałoby być na liście gości?
-My – obszernym ruchem ręki wskazała wszystkich znajdujących się w pokoju – to jest już 5 osób, z Hermioną 6. Myślałam o Deanie, Seamusie, Lunie, Parvati i Neville’u – powiedziała, po czym szybko policzywszy na palcach, dodała – 11 osób.
-I jeszcze Nott – wtrącił się Harry, a jego słowa zdziwiły Ślizgonów.
-Teodor? – upewniła się Pansy.
-Tak, z tego co mi powiedziała, można wywnioskować, że się przyjaźnią. A właśnie w tym momencie są razem w Hogsmeade – westchnął.
-Niezła jest ta nasza Gryfoneczka – zaśmiał się Blaise.
-Tak więc 12 osób. Ktoś jeszcze, czy możemy już zamknąć listę gości? – zapytała Ginny.
-Rudzielca raczej nie chciałaby widzieć – wtrącił się Draco.
-Może udałoby nam się jakoś ściągnąć McLagenna, gdyby czuła się trochę samotna – zaśmiała się Ginny – Myślę, że nie wstrzymywałby się przed przyjazdem.
-Tak więc listę gości mamy już z głowy – powiedziała Pansy – Musimy wybrać miejsce.
-Pokoje Wspólne odpadają, jeśli ludzie dowiedzieliby się o przyjęciu, to zaczęliby się wpraszać. Dormitoria są za małe. Może Pokój  Życzeń? – zaproponował Harry.
-Wow, nasz Wybraniec zabłysnął. Oczekujesz oklasków, czy możemy kontynuować? – Zabiniego najwyraźniej nie opuszczał dziś dobry humor. Potter puścił tę uwagę mimo uszu.
-Tak, Pokój Życzeń będzie okay – Ginny starała się mówić spokojnie, lecz każdy widział, że ledwie tłumiła głupi chichot.
-Zostają zaproszenia, dekoracje i jedzenie.
-Ja zajmę się zaproszeniami –wtrąciła się ruda.
-Ja załatwię jedzenie. Mam skrzata w Hogwarcie, więc mogę się z nim dogadać w sprawie przekąsek – Harry zaproponował, a każdy przyjął tę wiadomość z zadowoleniem.
-W takim razie ja i Blaise zajmiemy się dekoracjami. Ostatnio wystrój Pokoju Życzeń chyba każdemu przypadł do gustu – uśmiechnęła się Pansy.
-A co ja mam robić? – Draco spojrzał na pozostałych.
Jako jedyny nie otrzymał żadnego zadania, więc czuł się trochę głupio. Nie czekał długo na odpowiedz, bo po chwili Zabini pojawił się obok niego, kładąc mu rękę na ramieniu.
-Ty, mój drogi, otrzymałeś najważniejszą funkcję – powiedział śmiertelnie poważnym głosem, na co reszta się delikatnie zaśmiała.
-A konkretniej? – warknął zirytowany.
-Organizujesz alkohol – odparł Ślizgon, a jego oczy zaświeciły się radosnym blaskiem.


~*~*~


   Szedł powolnym krokiem wzdłuż korytarza wiodącego do wejścia głównego. Gdy wyłonił się zza rogu, jego oczom ukazał się Nott, który tępo wpatrywał się w schody. Podszedł do niego i lekko klepnął w ramie.
-Spetryfikował cię ktoś czy co?
-C-co? Aa, nie, zapatrzyłem się – odpowiedział głupio.
-Domyślam się – mruknął blondyn, lecz po chwili dodał – Widziałeś Granger?
-Poszła tędy – wskazał ręką schody.
-Dzięki. A i nie stój tak, bo wyglądasz jak gumochłon – zaśmiał się i wbiegł szybko po schodach, nim Nott zdążył cokolwiek odpowiedzieć.
Po kilku minutach w końcu dostrzegł znajomą sylwetkę.
-Granger!
Gryfonka usłyszała za pierwszym razem i odwróciła się zdziwiona.
-O co chodzi?
-Napisałaś już wypracowanie na zielarstwo, prawda? – zapytał.
-Tak – odpowiedziała, patrząc na niego podejrzliwie – Jeżeli chcesz je spisać, to nie, nie ma mowy – dodała.
-C-co? Niee, ja chciałem jedynie, abyś mi pokazała, z których książek korzystałaś. Byłem w bibliotece, ale nie mogę nic znaleźć.
-No dobrze – westchnęła – A nie może to chwilę poczekać? Właśnie miałam zamiar wysłać list.
Spojrzał na nią i szybko spostrzegł, że nie ma w ręku żadnego zwitka pergaminu.
-A napisałaś go już? – zapytał, uśmiechając się po ślizgońsku.
Hermiona już wiedziała, że wygrał. Westchnęła po raz kolejny i zawróciła, kierując się w stronę biblioteki. Chwilę później dołączył do niej Draco, przybierając na twarz triumfalny uśmiech.
-Samoużyźniające się krzewy? – zapytała, chcąc się upewnić. W odpowiedzi kiwnął jedynie głową.
Po chwili już siedzieli przy stoliku w bibliotece. Hermiona pisała coś na pergaminie, a on wyszukiwał informacje w książkach wybranych przez szatynkę, by chwilę później notować to w swoim wypracowaniu. Na początku chciał znaleźć Gryfonkę, by lekko wypytać o to, co chciałaby dostać na urodziny, a esej dla profesor Sprout był jedynie wymówką. W sumie, to i tak musiał go napisać, a jeżeli będzie korzystał z tych pomocy, z których korzystała Granger, to miał gwarantowaną dobrą ocenę. Gdy miał już ponad połowę wypracowania, postanowił zabrać się za swój pierwotny cel. Spojrzał na Gryfonkę, a jego uwagę przykuł srebrny pierścionek.
-Nosisz srebro? – zagaił rozmowę.
Szatynka zaskoczona podniosła wzrok. Na początku nie zrozumiała, o co mu chodzi, lecz gdy podążyła za spojrzeniem Ślizgona, zrozumiała.
-Tak, co w tym dziwnego? – odpowiedziała.
-Nic, po prostu myślałem, że jako Gryfonka nosisz tylko złoto. Pansy do niedawna też nosiła tylko srebro.
-Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób – odparła po namyśleniu – Ale chyba nie potrafiłabym nosić tylko złota do końca życia.
Po tych słowach nastąpiła cisza. Przez kilka minut każde było zajęte swoją czynnością.
-Ładny – powiedział nagle Ślizgon.
Spojrzała na niego pytająco, lecz on jedynie wskazał palcem na jej srebrny pierścionek z diamentem.
-J-ja już chyba nie powinnam go nosić – powiedziała, a widząc jego niezrozumienie wymalowane na twarzy, dodała – To jest pierścionek zaręczynowy od Rona – spuściła wzrok, a Draco już nic więcej nie powiedział. Wiedział, że Weasley to dla niej ciężki temat.

~*~*~


   Szedł bocznymi ścieżkami Pokątnej. Niebo było szare, jak zwykle o świcie. Ale jemu to pasowało. Oddawało jego nastrój. Poza tym o tej godzinie ludzie zwykle nie szwendają się po ulicach, a to było mu bardzo na rękę, bo w tej chwili pragnął być sam. Jego złe samopoczucie było spowodowane listem, który otrzymał wczorajszego wieczoru. Listu od niej. Listu, który właśnie ściskał w swojej dłoni. Usiadł na ławce, by po raz kolejny go przeczytać, lecz znał go już chyba na pamięć. Omiótł spojrzeniem kawałek pergaminu. Idealnie równe pismo. Prawie jak kaligrafia. Ale nie miał się czemu dziwić, w końcu to była jego Hermiona. Nie, już nie jego. Uśmiechnął się gorzko i zaczął przesuwać wzrokiem po liście. Powoli docierała do niego jego treść, a w głowie słyszał jej głos, który wypowiada słowa zawarte w wiadomości. Wiedział, że było jej trudno pisać. Wiedział to, bo na pergaminie można było dostrzec kilka śladów po łzach. Przełknął głośno ślinę na myśl, że po raz kolejny doprowadził ją do płaczu.

Drogi Ronaldzie,

Zaśmiał się. Zawsze używała jego pełnego imienia, gdy była na niego zła. Znał ją na wylot.

Piszę do Ciebie, aby omówić sprawę naszego domu. Myślę, że najlepszym wyjściem byłoby go sprzedać. Z tego, co wiem, to mieszkasz razem z George’m w jego domu nad Magicznymi Dowcipami Weasley’ów.

Zawsze wszystko wie. Niczego nie da się przed nią ukryć.

Jeśli chcesz jednak zatrzymać nasze mieszkanie, to zawsze możesz oddać mi połowę jego wartości. Jeśli nie, to proszę, abyś załatwił wszystkie procedury związane ze sprzedażą. Meble i wyposażenie również możesz sprzedać. Dom wtedy na pewno zyska na wartości. Co do moich rzeczy, to mam do Ciebie przeogromną prośbę. Mógłbyś je spakować i wysłać do moich rodziców. Znasz adres. Zostały tam tylko książki, pamiątki rodzinne i różne pierdoły. Ciuchy i większość rzeczy mam tu, w Hogwarcie. Jeśli to stanowi dla Ciebie problem, to nie ma sprawy, napiszę do znajomego, a on się do Ciebie odezwie.
   Byłabym zadowolona, gdybyś szybko odpisał.
Pozdrawiam,
Hermiona

PS. Myślę, że nie mam już prawa go nosić, więc odsyłam go razem z listem.

Nie mogła tego napisać bardziej chłodno. Wiedział, że w treści starała się zachować dystans. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął kopertę. Po raz pierwszy zdecydował się rozpakować całą jej zawartość, lecz doskonale wiedział, co jeszcze się tam znajduje. Niewielki srebrny pierścionek z diamentem. Pamiętał, gdy go wybierał. Tak bardzo obawiał się, że jej się nie spodoba. Pamiętał, gdy zapytał Hermionę, czy za niego wyjdzie. Pamiętał, gdy otworzył niewielkie czarne pudełeczko. Pamiętał to uczucie, które mu wtedy towarzyszyło. Pamiętał wyraz jej twarzy, gdy ujrzała pierścionek. I pamiętał, gdy rzuciła mu się na szyję z płaczem, raz po raz wypowiadając „tak” łamanym głosem. Przełknął gorzkie łzy. Już nie było odwrotu. Już nie było szans, by do niego wróciła, więc jedyne, co mu zostało, to dalsze trwanie w tej iluzji, którą musiał nazywać swoim życiem.


~*~*~

  
 Rozpoczęła się kolacja. Hermiona już siedziała w na swoim stałym miejscu i zaśmiewała się z opowieści Seamusa. Gdy już wszyscy mieli się zabierać do jedzenia, usłyszeli donośny głos dyrektorki.
-Zanim zaczniecie jeść, proszę, abyście mnie wysłuchali. Jako, że pan Ronald Weasley postanowił opuścić Hogwart i nie kończyć nauki, zwalnia się stanowisko Prefekta Gryffindoru. Od dziś funkcję tę pełnić będzie pan Dean Thomas. To tyle na dziś, dziękuję, możecie jeść.
Wszystkie oczy zwróciły się na czarnoskórego Gryfona, który był po prostu wniebowzięty. Z uśmiechem odpowiadał na gratulacje kierowane w jego stronę. W końcu każdy skończył swój posiłek i uczniowie zaczęli wylewać się z Wielkiej Sali. Draco, Pansy, Blaise i Teodor również postanowili wrócić do Pokoju Wspólnego.
-W sumie, to idźcie beze mnie – powiedział Nott.
-Nie wracasz do lochów? – zdziwiła się brunetka.
-Niee, mam jeszcze ochotę na spacer po błoniach – odparł.
-Jak wolisz – wzruszył ramionami Zabini.
Teodor odmachał przyjaciołom na pożegnanie i pogrążył się w poszukiwaniu pewniej brązowowłosej Gryfonki. W końcu ją dostrzegł. Wchodziła po schodach.
-Hermiona! – krzyknął.
Odwróciła się zdziwiona, lecz gdy zobaczyła, przez kogo jest wołana, uśmiechnęła się przyjaźnie. Chwilę później szatyn do niej podbiegł, odwzajemniając uśmiech.
-O co chodzi? – zapytała.
-Masz może ochotę na spacer? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
-W sumie to czemu nie – odparła, a Ślizgon od razu zaoferował jej swoje ramie, na co ta zareagowała cichym śmiechem i teatralnie je ujęła. Po chwili zniknęli z Sali Wejściowej.
-Potter chyba nie żartował o tej ich przyjaźni – stwierdziła Pansy. Od początku śledzili poczynania przyjaciela.
-Jemu zależy chyba nie tylko na przyjaźni – Blaise poruszył sugestywnie brwiami.
-Myślisz, że podoba mu się Hermiona? – zdziwiła się.
-To chyba widać – wtrącił się blondyn – Na wszystkich posiłkach wpatruje się jak opętany w stół Gryffindoru. Na Numerologię biegnie z językiem na brodzie, a wraca z niej cały w skowronkach. Dodam, że na tej lekcji siedzi z Granger – zaśmiał się.
-Uhuhu, ostro go wzięło – zaśmiał się brunet – Myślicie, że będą razem?
-Ja tam nie widzę przeszkód. Nie musieliby się kryć ze swoim związkiem. Poza tym Nott stał się taki jakby bardziej otwarty i radosny. Zawsze trochę mnie irytowała cała ta jego tajemniczość. Mają moje błogosławieństwo – stwierdziła Pansy.
Chłopcy już nic więcej nie powiedzieli. Im też nie przeszkadzałby związek Teodora i Hermiony. Szli w stronę lochów. Draco został lekko w tyle, a w jego głowie kotłowały się myśli. Czy Granger i Nott serio mają się ku sobie? On też zauważał dziwne zachowanie przyjaciela w ostatnich dniach. Wszystko ułożyło się w jedną całość, gdy dowiedział się, że oni się przyjaźnią. W dodatku byli dziś razem w Hogsmeade. Widać było, że jego Teodor totalnie wpadł. Gryfonka ewidentnie mu się podobała. Jednak, czy ona odwzajemnia jego uczucie? Przecież dopiero co rozstała się z Rudzielcem. Nie, to niemożliwe, by tak szybko o nim zapomniała. W końcu jeszcze wczoraj była w rozsypce po spotkaniu z nim. W takim wypadku mógł martwic się o przyjaciela. Będzie się uganiał za Granger, ale ta nie będzie chciała z nim być. Ale może uda mu się ją jakoś zdobyć. „Pożyjemy, zobaczymy” – pomyślał i westchnął cicho pod nosem.


~*~*~  


   Weszła do Pokoju Wspólnego. Wzrokiem odszukała znajome twarze. Jak zwykle zajmowali swoje ulubione miejsca przy kominku. Zaśmiała się pod nosem i pokręciła z rozbawieniem głową.
-O, Hermiona ,gdzie byłaś? – zapytała Ginny.
-Na spacerze z Teodorem – odparła, wzruszając ramionami.
-Znów? – uniosła brew w zabawnym geście – Czy ja nie powinnam o czymś wiedzieć?
-Nie, dlaczego? Przecież się tylko przyjaźnimy. Poza tym ja, Ron, rozumiecie, prawda?
-Hermiono, nie możesz się całe życie zasłaniać Ronem – wtrącił się Harry – Rozumiem, że minęło niewiele czasu, ale to on cię zostawił, więc masz prawo znaleźć sobie kogoś nowego – dodał.
-Nie przeszkadzałoby wam, gdybym była z Teodor? – zapytała z niedowierzaniem.
-Jeśli byłabyś przy nim szczęśliwa, to nie, droga wolna – uśmiechnął się, a Ginny mu żywo przytaknęła – Najwyższy czas zacząć żyć.
Pomyślała chwilę nad słowami przyjaciela. Może i miał rację. W końcu czemu miałaby tracić swoje szczęście przez Rona? To on ją zastawił, a ona ma prawo być szczęśliwa. Uśmiechnęła się lekko do przyjaciół. Nagle przypomniało się jej ostatnie spotkanie z byłym narzeczonym. Opowiedziała im o zarówno o tym dniu, jak i o liście, który wysłała przed kolacją.
-Hermiono, tym bardziej musisz o nim zapomnieć. Mówi, że cię kocha, ale odchodzi. Zawsze wiedziałam, że ma nie po kolei w głowie, ale żeby aż tak?! – zirytowała się Ginny.
-Dziękuję – uśmiechnęła się do przyjaciółki. Po chwili pożegnała się i pognała do swojego dormitorium.


~*~*~


   Obudził ją głośny dźwięk budzika. Oznaczało to to, że jest już 7. Jęknęła cicho. Nie miała ochoty wstawać, ale niestety weekend minął i znów czekał ją tydzień lekcji. Uniosła powieki i powolnymi ruchami wynurzyła się spod cieplutkiej pościeli. Wstała i podeszła do szafy, by wyciągnąć z niej komplet szkolnego mundurku. Składały się na niego biała koszula, czarna spódniczka, szare kamizelka i podkolanówki oraz krawat w barwach domu.  Gdy już wyciągnęła cały zestaw, skierowała się w stronę łazienki, lecz w oczy rzuciła się jej sowa, która spokojnie czekała na parapecie i czekała, aż zostanie wpuszczona. Lekko ją to zdziwiło, bo sowy zwykle pukają w szybę, by dać znać o swojej obecności. Wzruszyła jednak ramionami i otworzyła okno, by ptak mógł wlecieć. Pozwolił, by Hermiona odwiązał list od jego nóżki i wyleciał nie czekając na odpowiedź. Wystarczyło spojrzenie na kopertę, by wiedziała, że list był od Rona. Odłożyła go na biurko i postanowiła, że przeczyta go po śniadaniu. Zrobi tak, jak doradzali jej przyjaciele. Zapomni o nim całkowicie i otworzy swoje serce. Miała nadzieję, że tym razem się nie zawiedzie. Westchnęła i weszła do łazienki, w której spędziła niecałe 20 minut. Po wyjściu złapała jeszcze swoją szkolną szatę z naszywką swojego domu i  opuściła dormitorium. W Pokoju Wspólnym zastała swoich przyjaciół, którzy, tak jak zwykle, na nią czekali, by pójść razem na śniadanie. Nie wiedziała jednak, że to, co zastanie przed Wielką Salą, rozmyje jej dotychczasowy dobry humor.

-Co tu się dzieje?! – krzyknęła.


~*~*~


Rozdział VII jest wcześniej niż miał być. Jest to spowodowane tym, że jutro jest zakończenie roku, więc zapewne nie miałabym czasu, by wrzucić notkę. Nie wiem, kiedy będzie kolejna. Wyjeżdżam na wakacje i nie chcę nic obiecywać. Postaram się dodać jak najszybciej, ale nie będzie to wcześniej niż za dwa tygodnie. Przepraszam za wszelkie błędy, ale rozdział był pisany na szybko. Ciepło pozdrawiam. 

10 komentarzy:

  1. Moim zdaniem blog jest świetny, a dopiero teraz zaczęłam czytać, dlatego nie komentowałam :/ Ale ten rozdział jak i poprzednie bardzo mi się podoba :D Obyś tak dalej pisała i życzę dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. i teraz tak pomyślałam - jeśli masz małą aktywność to w innych blogach które czytam mogę reklamować Twojego bloga, co Ty na to? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne :D Pośpiesz się z pisaniem bo nie mam czego czytać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Każdy komentarz jest dla mnie niezmiernie ważny, nawet ten anonimowy :D

      Usuń
  4. Hej. Tu Artistico. Długo się nie odzywałam nic nie dodawałam ale obiecuje teraz to naprawić. Dziś w nocy dodałam nareszcie kolejny rozdział. Serdecznie zapraszam jeśli nadal chcesz poznać zakończenie mojego Dramione. : http://dramione-difficultlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zastanawiam mnie prawdziwy powód rozstania Rona i Hermiony. mam nadzieje, ze zostanie to wyjaśnione.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, że Ron nie wyjechał bez powodu. W sumie to właśnie od tego pomysłu nabrałam ochoty na stworzenie własnego opowiadania. Wszystko na pewno się wyjaśni, lecz to będzie już w końcowych rozdziałach.

      Usuń
  6. Wiem, że musisz urywać w takich momentach, żeby było ciekawie, ale aż mnie trzęsie, żeby Cię za to skrzywdzić ;c / Świetny, jak każdy, lecę czytać dalej :) Leila

    OdpowiedzUsuń