W końcu nadszedł dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona niechętnie uniosła powieki i spojrzała na zegarek znajdujący się przy łóżku. Dochodziła ósma. Przewróciła się na drugi bok i z uśmiechem na ustach wtuliła się w swojego narzeczonego. Zaraz po Bitwie o Hogwart wyruszyli razem do Australii, by odszukać jej rodziców. Z trudem im się to udało, a Ron od razu poprosił ojca Hermiony o jej rękę. Jeszcze nigdy nie była tak szczęśliwa. Nawet rozłąka z rodzicami nie była dla niej aż tak odczuwalna. Przekonała ich, aby zostali w Australii, ponieważ widziała, jacy są tam szczęśliwi, a sama miała w planach wyprowadzkę z domu i zakup mieszkania wraz z narzeczonym. Teraz mieszkali razem w Londynie w jednopiętrowym domu, który dla ich dwójki był odpowiednio duży.
Postanowiła go obudzić. Złożyła na jego
ustach czuły pocałunek. Chyba już nie spał, ponieważ od razu objął ją ramionami
i przyciągnął do siebie.
-Ron,
już ósma, pora wstawać – wymruczała pomiędzy kolejnymi pocałunkami.
-Poleżmy
tak chociaż 5 minut.
-Umówiłeś
się z Harry’m o 9, nie pamiętasz?
-Kopiesz
leżącego – jęknął Ron.
Hermiona wstała i zabrała się za
przygotowywanie śniadania, podczas gdy jej narzeczony brał prysznic. Dzięki
niej nie musieli się śpieszyć, bo spakowała kufry już poprzedniego dnia. Gdyby
nie ona, zapewne teraz by biegali po całym domu w pośpiechu łapiąc poszczególne
podręczniki i resztę potrzebnych rzeczy.
Nagle poczuła, że od tyłu oplatają ją silne
męskie ramiona. Uśmiechnęła się pod nosem, odwróciła i pocałowała Rona. Pewnie
trwaliby w tym stanie, gdyby nie smród przypalającego się naleśnika. Oderwali
się od siebie. Ron usiadł przy stole, a Hermiona przyniosła talerz z naleśnikami
i dzbanek soku. Zabrali się do jedzenia, co chwila wybuchając śmiechem.
Wydarzenia z ostatniego roku bardzo ich do siebie zbliżyły i otworzyły im oczy
na rodzące się między nimi uczucie.
Gdy skończyli jeść, zegar wskazywał 8:50.
-Będę
się już zbierał. Widzimy się na dworcu?
-Tak.
Do zobaczenia.
Odpowiedziała
Hermiona. Ron zmniejszył swój kufer, schował go do kieszeni, podszedł do
narzeczonej i szybko cmoknął ją w usta.
-Pa,
kochanie – wymruczał i po chwili zniknął za drzwiami.
Hermiona z uśmiechem weszła do łazienki,
wzięła długą kąpiel, wykonała lekki makijaż i rozczesała włosy. Weszła do
garderoby. Uwielbiała to pomieszczenie. Marzyła o domu z własną garderobą. Ten
kupiony wraz z narzeczonym był tym idealnym. Na parterze znajdowała się kuchnia
połączona z jadalnią, która była otwarta na salon. Dzięki temu dom wydawał się
większy, nie był ograniczony dużą ilością ścian. Jedynym zamkniętym
pomieszczeniem na parterze była łazienka dla gości. Na piętrze była sypialnia i
duża łazienka z wanną oraz prysznicem. Znajdowały się tam także dwa pokoje.
Długo zastanawiali się na co je przeznaczyć,
a w końcu, za namową Hermiony,
zadecydowali, że będą to garderoba oraz pokój dla ewentualnych gości. Może
kiedyś sypialnia ich dziecka. Cały dom był urządzony bardzo minimalistycznie.
Nie było tam żadnych niepotrzebnych rzeczy i innych bibelotów. Meble i szafki
na wysoki połysk były bardzo nowoczesne. Całość wyglądała bardzo schludnie.
Hermiona nie zastanawiała się zbyt długo nad
strojem na dzisiejszy dzień. Musiał być przede wszystkim wygodny, ponieważ
czekała ją długa podróż. Ostatecznie wybrała jasnoszare jeansy, granatową
koszulę z rękawami ¾ i baleriny w tym samym kolorze. Spojrzała na zegarek.
Dochodziła 11, więc postanowiła udać się na dworzec. Zabrała kufer, zmniejszyła
go i wrzuciła do torebki. W międzyczasie złapała jeszcze beżowy płaszczyk, bo
zbliżała się jesień, a wraz z nią chłodniejsze dni. Przejrzała się w lustrze,
uśmiechnęła się do siebie i w wyśmienitym humorze teleportowała w ciemny zaułek
nieopodal dworca.
~*~*~
Draco wyszarpnął kufer z ręki matki i
wybiegł trzaskając drzwiami. Nie odwrócił się nawet, gdy słyszał jej żałosne
wołanie. Po raz pierwszy w życiu czuł się wolny. Stanął przed bramą Malfoy
Manor, odetchnął całą piersią i teleportował się z cichym trzaskiem. Przed
wyjazdem do Hogwartu musiał załatwić jeszcze jedną rzecz. W tej chwili był
bezdomny. Narcyza prosiła, by się nie wyprowadzał, lecz nie posłuchał jej
prośby. W tej chwili zapewne siedziałby w Azkabanie, gdyby nie interwencja
samego Pottera - wybawcy magicznego świata. Darzył matkę dość specyficznym
uczuciem, ale jednak pozytywnym. To ona troszczyła się o niego i miała na celu
przede wszystkim jego dobro, ale to nie wystarczy. Nie mógł jej wybaczyć, że
nie postawiła się ojcu i pozwoliła, by jej jedyny syn został włączony w szeregi
Czarnego Pana. O tym Draco nigdy nie zapomni.
Wreszcie zapragnął wieść normalne życie.
Całe szczęście, że rodzice założyli mu skrytkę w banku, gdy się urodził i już
zdążyli ulokować tam całkiem pokaźną sumkę. Już dawno wypatrzył sobie
odpowiednie mieszkanie. Mieściło się ono w centrum Londynu. Penthouse w samym
sercu dużego miasta to jest to, o czym marzył. Nienawidził żyć w wielkim
pałacu, jakim jest Malfoy Manor. Nigdy nie czuł się tam dobrze. Wolał, gdy
okolica tętniła życiem.
Znalazł się pod wieżowcem, gdzie mieściło
się jego mieszkanie. Przybył tu tylko po to, by podpisać ostatnie papiery,
odebrać klucze i zostawić kilka rzeczy, bo nie zamierzał zabierać całego swego
dorobku do Hogwartu, a przecież wszystko, co miał, spakował do swego szkolnego
kufra i opuścił Malfoy Manor. Miał nadzieję, że już na zawsze.
~*~*~
Blaise i Pansy właśnie kończyli śniadanie.
Było już wpół do jedenastej, więc musieli się śpieszyć, zwłaszcza, że Ślizgon
nie spakował jeszcze swojego kufra. Pansy zrobiła to już kilka dni wcześniej,
ponieważ od trzech dni mieszkała w domu pani Zabini. Było to możliwe dlatego,
że właścicielka wyjechała na trochę spóźnione wakacje, a jej syn został sam.
Blaise od razu zaprosił swoją dziewczynę do siebie, aby móc spędzić ostatnie
wolne chwile razem. Tak więc brunet w pośpiechu pakował wszystkie swoje manatki
do kufra, a Pansy z rozbawieniem patrzyła, jak jej chłopak biega po całym domu.
W pewnym momencie spojrzał na Ślizgonkę i doskoczył do niej w kilku krokach.
Przyciągnął ją do siebie i spojrzał w ukochane oczy.
-Śmieszy
cię coś, kochanie?
-Nie,
no coś ty. Mam tylko bardzo dobry humor – odpowiedziała z ironią.
-A
czy mogę zapytać czymże jest on spowodowany? O ile wolno mi posiąść tę wiedzę
oczywiście – zapytał z udawanym sarkazmem
-A
tymże, iż zapewne bez mojej pomocy, zapomniałbyś o jednej, bardzo ważnej rzeczy
– powiedziała uśmiechając się szeroko.
-Jakiej?
– spojrzał na nią zdezorientowany. Pansy wyciągnęła rękę, w której znajdowała
się odznaka Prefekta. Miała rację, nie pamiętał, aby zapakować odznakę. – Co ja
bym bez ciebie zrobił?
-Wielokrotnie
zadaję sobie to pytanie. – odpowiedziała z uśmiechem. – Chodź, nie mamy już
czasu.
-Wedle
życzenia, pani.- ukłonił się nisko i złapał oba kufry. Podali sobie ręce
i
chwilę potem znaleźli się na dworcu. Przeszli przez barierkę na dworzec 9 i 3/4,
lecz nie zastali tam nikogo. No, prawie nikogo. Na ławce siedziała pochylona
nisko szatynka. Z daleko było widać, że jest czymś zdenerwowana. Podeszli do
niej, a gdy już ją rozpoznali, w tym samym momencie wykrzyczeli:
-Granger?!
~*~*~
Ginny od rana była w wyśmienitym humorze.
Przypomniały jej się wydarzenia z wczoraj, gdy Harry zabrał ją na kolację i
powiedział, że chce zapytać o coś ważnego. Przestraszyła się, że Wybraniec ma
zamiar się jej oświadczyć. To prawda, kochała go, ale byli tacy młodzi. Nie
chciała jeszcze wychodzić za mąż. Ma dopiero 17 lat, chce się wyszaleć. Nie w
głowie jej teraz suknie ślubne i te wszystkie rzeczy związane z ożenkiem. Bała
się jednak, że gdy odmówi, Harry się z nią rozstanie. Na szczęście tym pod tym
ważnym pytaniem kryła się prośba o wspólne zamieszkanie. Wiedziała, że Harry
czuje się samotny. Chociaż spotyka się z nią i ze znajomymi, to po powrocie do
domu jest całkowicie sam. Ona nigdy się tak nie czuła, bo jej dom zawsze był
pełen. Wspólnie postanowili, że po tym roku szkolnym Ginny wprowadzi się do
Harry’ego na Grimmuald Place.
Zjadła szybko śniadanie, wzięła prysznic i
postanowiła, że pójdzie do Hermiony i razem z nią wybierze się na dworzec. Z tą
myślą złapała swój kufer i teleportowała się pod mieszkanie przyjaciółki i jej
narzeczonego. Wiedziała, że Ron umówił się dziś z Harrym, więc Hermiona powinna
być sama w domu. Zapukała i nie usłyszała odpowiedzi. Nie było możliwości, że
dziewczyna zaspała, bo to nigdy nie zdarzało się poukładanej Gryfonce. „Na
pewno wybrała się z chłopakami” – pomyślała i z cichym trzaskiem teleportowała
się do Dziurawego Kotła.
~*~*~
Zaskoczona spojrzała na Ślizgonów.
Uśmiechnęła się pod nosem. „Jak widać nie jestem jedyna” – pomyślała.
-Cześć,
Zabini. – uśmiechnęła się do bruneta. Był on chyba jedynym Ślizgonem, który nie
obrażał jej przy każdej okazji. Nawiązała z nim kontakt w bibliotece. Często
przesiadywali tam razem, pisząc wypracowania. Zawsze zajmowali stolik w
najodleglejszym kącie. Nie chciała, by reszta uczniów Domu Węża jeszcze
bardziej ją obrażała ze względu na znajomość z Blaisem. Kątem oka dostrzegła,
że Pansy trzyma się z boku lekko zmieszana.
-Hej,
Granger. Czemu nikogo jeszcze nie ma? Jest już jedenasta. Czemu nie ma jeszcze
pociągu? – zapytał zdezorientowany.
-Spójrz
na bilet – westchnęła Gryfonka. Zabini wykonał jej polecenie, a jego brwi
podjechały do góry.
-Jak
mogli przenieść godzinę odjazdu pociągu na 12?! Zawsze była to 11! – wykrzyknął
wzburzony.
-Uspokój
się. Nie musisz się unosić, tym sposobem czasu nie przyspieszysz. Skoro pociąg
ma przyjechać o 12, to będzie o 12. Musimy poczekać – do rozmowy wreszcie
włączyła się poirytowana Pansy.
Przez
chwilę trwała niezręczna cisza. W końcu brunet przemówił.
-Hermiono,
możesz oficjalnie poznać moją dziewczynę – Pansy – powiedział
z dumą.
-Jesteście
razem? Gratuluję! – Gryfonka naprawdę się ucieszyła, bo komu jak komu, ale
Blaise’owi życzyła naprawdę dobrze.
Znów
nastała cisza. Można było wyczuć napięcie ciążące między dziewczynami.
-Dobra,
Granger, to nie ma sensu. Chciałam cię przeprosić. No wiesz, za te wszystkie
lata obelg. Już nie postrzegam ludzi przez pryzmat krwi. Szczerze mówiąc zawsze
ci trochę zazdrościłam. Najlepsza w klasie, prawdziwi przyjaciele, ja nigdy
tego nie miałam. Moje przyjaźnie były zawierane przez rodziców. Musiałam się
kolegować tylko z innymi arystokratami. To było bardzo męczące, ale konieczne,
by przeżyć. Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz. Tak więc przepraszam – nagle
wyrecytowała Pansy.
Zaskoczona
szatynka spojrzała na nią. Nie doczytała się w jej oczach fałszu. Poza tym
znała Blaise’a i wiedziała, że nie związałby się z nadętą arystokratką. Gardził
koleżankami z domu tego typu. Postanowiła dać szansę Ślizgonce.
-Cieszę
się, że mi to powiedziałaś. Naprawdę doceniam twoje przeprosiny
i chciałam
powiedzieć, że ci wybaczam.
Dziewczyny
uśmiechnęły się do siebie przyjaźnie. Atmosfera od razu zrobiła się lżejsza, a
cała trójka spędziła godzinę na dworcu na rozmowie, co chwila wybuchając śmiechem.
~*~*~
Ginny znalazła chłopaków przed witryną
sklepu z miotłami. Mogła się tego spodziewać. Przywitała się głośno, by
zwrócili na nią uwagę.
-O,
cześć Ginny. Co ty tu robisz? – zapytał zdziwiony Ron.
-Szukam
Hermiony. Miałam nadzieję, że wybrała się z wami.
-Gdy
wychodziłem, to była w domu. Nie zastałaś jej tam?
-Nie,
dom był pusty – trochę to zdziwiło Ginny, spodziewała się ją tu spotkać.
-Mamy
się spotkać na dworcu, więc pewnie postanowiła się tam z kimś wybrać. Może
wpadła po Lunę?
-W
sumie to możliwe. A wy co macie zamiar teraz robić? Chyba nie będziecie
wpatrywać się w tę miotłę przez cały dzień – parsknęła śmiechem.
-Właśnie
szliśmy na kawę, ale naszą uwagę przykuła ta miotła. Najnowszy model
Błyskawicy. Piękna robota – westchnął Harry.
-Ty
się lepiej aż tak nie rozczulaj – Ginny spojrzała na zegarek – Jest 11:30,
myślę, że jeszcze zdążymy wstąpić na kawę do tej nowo otworzonej kawiarni na
rogu. Słyszałam, że mają wyśmienite Latte. Idziemy? – zaproponowała.
-Tak,
myślę, że to dobry pomysł – odparł Ron z miną znawcy, na co cała trójka
wybuchła śmiechem i poszła wzdłuż głównej uliczki.
~*~*~
Draco rozglądał się na peronie. Szukał
dwójki swoich przyjaciół. Od dawna widział, że coś między nimi jest. Cieszył
się, że im się udało, chociaż czasami aż go mdliło, gdy w jego towarzystwie
mówili do siebie jakimiś dziwnymi zdrobnieniami. Wzdrygnął się na tę myśl.
Jednak jednemu nie mógł zaprzeczyć – Pansy zmieniła się na lepsze. I nie mowa
tu tylko o wyglądzie, choć teraz wygląda o wiele lepiej. Przestała nakładać na
siebie tonę makijażu, zmieniła całą garderobę, kuse sukienki wymieniła na rozkloszowane
spódnice nad kolano, zamiast grzywki na pół czoła ma przedziałek na środku,
dzięki czemu wygląda bardzo naturalnie. Jednak najbardziej zmieniło się jej
nastawienie do innych ludzi. Przestała przyjaźnić się z wrednymi Ślizgonkami.
Teraz ma już tylko jego i Blaise’a. Nawet na mugoli nie patrzy z odrazą i
obrzydzeniem jak dawniej. Uśmiechnął się na myśl o „nowej” Pansy.
-Ehh,
co ta miłość robi z ludźmi – westchnął.
-Mówisz
sam do siebie, Malfoy. Mam się martwić? – usłyszał za sobą sarkastycznie zadane
pytanie.
-Nie,
nie jestem bardziej chory na głowę niż ty, Potter. O, widzę, że twoje doborowe
towarzystwo nie odstępuje cię na krok. Stać cię na lepszych przyjaciół niż
Wieprzlej – odpowiedział szybko, również nie pozbywając swojej wypowiedzi nutki
ironii.
-Co
może wiedzieć taki plugawy Śmierciożerca jak ty, Malfoy? – Ron wypluł te słowa
jak największą obelgę.
-O,
Wiewiór nauczył się pyskować. Zapowiada się naprawdę ciekawy rok.
Ron
już miał rzucić się na blondyna, lecz zatrzymał go przyjaciel.
-Puść
mnie, Harry! Zaraz tak mu przyłożę, że sam na kolanach wróci do Azkabanu –
wykrzyczał podenerwowany Gryfon.
-Ron,
nie! Lepiej już wsiadajmy do pociągu. Widzicie gdzieś Hermionę? – Wybraniec
starał się załagodzić sytuację i zmienić temat.
Czwórka uczniów weszła do pociągu. Draco
szukał Blaise’a i Pansy,
a Ron, Harry i Ginny – Hermiony. Nie spodziewali się, że zastaną ich razem w jednym przedziale. W dodatku śmiali się tak głośno, że nie zauważyli przybycia przyjaciół. Pierwszy odezwał się Ron:
a Ron, Harry i Ginny – Hermiony. Nie spodziewali się, że zastaną ich razem w jednym przedziale. W dodatku śmiali się tak głośno, że nie zauważyli przybycia przyjaciół. Pierwszy odezwał się Ron:
-Hermiona,
jak możesz siedzieć z tymi ludźmi w jednym przedziale? – zapytał zszokowany.
-Ci
ludzie, Ronaldzie, to moi znajomi. Jakiś problem? – odpowiedziała zdenerwowana.
Przepadała za Blaisem, nawet Pansy zdążyła już polubić
i nie chciała, by jej
narzeczony był na nią zły za kontakty ze Ślizgonami.
Harry
widząc, że przyjaciel nadal chce ciągnąć dyskusję, zaproponował:
-Może
usiądziemy?
Ron niechętnie zajął miejsce obok Hermiony, od
razu obejmując ją ramieniem tak, jakby chciał wszystkim pokazać, że jest to
jego własność. Nagle drzwi przedziału się rozsunęły i ich oczom ukazała się
niska przestraszona dziewczynka.
-Profesor
McGonnagall prosi do siebie Hermionę Granger i Draco Malfoy’a.
Wymienieni
spojrzeli na siebie ze zdziwieniem. Nie mogli jeszcze nic przeskrobać, przecież
rok szkolny jeszcze się nie zaczął. Wstali i skierowali się na początek
pociągu, gdzie znajdowały się przedziały nauczycieli. Szybko odnaleźli ten
należący do dyrektorki.
-Wzywała
nas pani – pierwsza zabrała głos Hermiona.
-Tak,
poprosiłam was do siebie, aby poinformować, że zostaliście wybrani na Prefektów
Naczelnych Hogwartu – twarz Hermiony od razu ozdobił szeroki uśmiech -Waszymi
zadaniami będą patrolowanie korytarzy, organizowanie ważnych szkolnych
uroczystości oraz dbanie o ogólny ład
i porządek. Możliwe, że w międzyczasie powierzę wam jeszcze jakieś zadanie. Musicie wiedzieć, że status Prefekta to nie tylko wielkie wyróżnienie, ale także odpowiedzialność. Teraz proszę, abyście sprawdzili wszystkie przedziały. Oto odznaki – McGonnagall wyciągnęła z pudełka dwie oznaki z dużym „P”
i porządek. Możliwe, że w międzyczasie powierzę wam jeszcze jakieś zadanie. Musicie wiedzieć, że status Prefekta to nie tylko wielkie wyróżnienie, ale także odpowiedzialność. Teraz proszę, abyście sprawdzili wszystkie przedziały. Oto odznaki – McGonnagall wyciągnęła z pudełka dwie oznaki z dużym „P”
i podała dwójce uczniów – Możecie już iść.
-Dziękuję
– wydukali równocześnie, będąc tak samo zaskoczeni otrzymanym wyróżnieniem.
~*~*~
-Jak
myślicie, dlaczego McGonnagall wezwała ich do siebie? – zapytała Ginny.
-Nie
wiem, ale jeśli chodzi o tę dwójkę, to na pewno będzie ciekawie – powiedział
Blaise, na co wszyscy wybuchli śmiechem. No, prawie wszyscy. Od razu było
widać, że Ronowi nie odpowiada fakt, że jego ukochana może mieć jakiekolwiek
wspólne sprawy z Malfoy’em.
-Może
to stare próchno chce po prostu mieć jakiekolwiek towarzystwo podczas podróży –
Pansy wysunęła myśl, co zaowocowało kolejnym wybuchem śmiechu.
-A
może zbyt długo siedziała na słońcu i teraz pomieszało jej się w głowie
i
myśli, że Hermiona i Malfoy są jej dziećmi? – wyobraźnia Harry’ego najwyraźniej
nie znała granic. Uczniom przychodziły do głowy coraz głupsze pomysły. Jedynie
Ron nie brał udział w zabawie, ponieważ jego myśli ciągle krążyły wokół dwójki
nieobecnych.
~*~*~
W tym samym czasie Hermiona i Draco w ciszy
przemierzali korytarz pociągu zaglądając do kolejnych przedziałów. Dystans
między nimi był wręcz wyczuwalny. Hermiona raz na jakiś czas spoglądała na
Malfoy’a. Musiała przyznać, że wyprzystojniał. Urósł kilka[naście?!]
centymetrów, a jego sylwetka nabrała trochę kształtu. Już nie był chudym
chłopcem. Teraz mógł się pochwalić prawdziwie męską figurą. Szerokie barki,
wąskie biodra, umięśniona klata. Ślizgonowi ściemniały włosy. Już nie miał
platynowej czupryny. Teraz jego włosy miały piękny odcień blond. Jego twarz
nabrała męskich rysów. Lecz najbardziej zachwycały jego oczy. Szare tęczówki i
przenikliwe, tajemnicze spojrzenie tworzyły razem mix idealny. Hermiona musiała
z niechęcią przyznać, że Malfoy zrobił na niej wrażenie i to niemałe. Nie wiedziała, że Ślizgon również zerka w jej
stronę, a jego myśli zajmuje jej osoba.
Draco raz po raz spoglądał w stronę niczego
nieświadomej Granger. Nigdy jej się zbytnio nie przyglądał, a teraz miał do
tego świetną okazję. Pierwsze, co dostrzegł, to jej oczy. Były piwne. Takie jak
uwielbiał. Bystre i głębokie spojrzenie również nie uszły jego uwadze. Później
zauważył piękny zarys jej szczęki. Nabrała kobiecych rysów. Ładnie wykrojone
usta również można było zaliczyć do jej zalet. Ścięła włosy. Trochę go to
zdziwiło, bo zawsze nosiła burzę nieokiełznanych loków, sięgających jej
łopatek. Teraz ładne fale ledwie muskały jej ramiona. Miała zgrabną figurę. Co
prawda brakowało jej trochę krągłości w niektórych miejscach, ale nadrabiała
twarzą. Z przemyśleń wyrwał go krzyk grupy piątoklasistów. Spojrzał na ich
szaty. „Gryfoni” – pomyślał. Przybierając na twarz wredny uśmiech rozsunął
drzwi do przedziału i machnął różdżką. Uczniów oplotły niewidzialne więzy.
-Może
teraz się ogarniecie – powiedział z perfidnym uśmieszkiem.
Chwilę
później do przedziału wbiegła zdenerwowana Hermiona.
-Malfoy,
co ty robisz? – machnęła różdżką i więzy zniknęły, a chłopcy odetchnęli z ulgą
– Przepraszam was bardzo za tego kretyna. Nic wam nie jest? – gdy pokręcili
przecząco głowami, Hermiona wywlokła chichotającego Malfoy’a z przedziału – Co
ty sobie wyobrażasz, co? Myślisz, że jak zostałeś Prefektem, to możesz to
wykorzystywać, by się znęcać nas słabszymi?! To jest wielkie wyróżnienie i powinieneś
umieć to docenić!
Prawie
wcale jej nie słuchał. Nie rozumiał o co tyle krzyku. Przecież to był tylko
żart, nic nikomu się nie stało. Poza tym oni zachowywali się bardzo głośno, co
mogło przeszkadzać innym uczniom. Wreszcie było cicho, wszyscy szczęśliwi. No
prawie wszyscy. Hermiona chyba nie zdawała sobie sprawy z tego, że Ślizgon jej
nie słucha, a jeśli to zauważyła, to niczym niewzruszona ciągnęła dalej swoją
wiązankę.
-…więc
zrozum, że ja nie będę pobłażać takiemu zachowaniu! Nie zdziw się, że za chwilę
odbiorą ci odznakę. A wtedy to właśnie ja będę śmiać się najgłośniej. W
końcu nie wytrzymał i położył rękę na jej ustach.
-Słyszysz?
To jest cisza. Czasem mogłabyś ją docenić – powiedział
z rozbawieniem.
Hermiona
odskoczyła jak oparzona spojrzała na niego oburzona, co jedynie spotęgowało
jego rozbawienie.
-Jak
śmiesz?! Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?! Zachowujesz się jak jakiś wyniosły
dupek, ale w sumie nie ma się czemu dziwić, jesteś zwykłym, nadętym
arystokratą.
Te
słowa trochę go zabolały. Wiedział, że to prawda, ale teraz starał się robić
wszystko, by przestali go kojarzyć z rodziną. Niestety, ludzie nie przestaną
myśleć stereotypami, a jego nadal będą uważać za podłego Śmierciożercę. Bez
słowa odszedł od dziewczyny i podążył do swojego przedziału. Dziewczyna chyba
wiedziała, że przesadziła. Widząc reakcję Ślizgona, od razu pożałowała swoich
słow. Zareagowała trochę zbyt ostro. W końcu jej Ron też jest wybuchowy i
często zdarzało mu się zrobić coś niedozwolonego, nie myśląc o konsekwencjach.
Dogoniła
go szybko.
-Słuchaj,
Malfoy, przepraszam. Zareagowałam zbyt ostro, przyznaję.
Uśmiechnął
się zawadiacko. Nie mógł dać po sobie poznać, że jej słowa aż tak go zabolały.
Wiedział, że część tego, co mówiła, była wypowiedziana w złości.
-Nie
ma sprawy, ale tak na przyszłość polecam jakieś ziółka na uspokojenie. Jak ten
Wiewiór z tobą wytrzymuje?
Już
miała coś odpowiedzieć, lecz dobiegł ją głos roześmianego Blaise’a, lekko
stłumiony przez zamknięte drzwi.
-Hahaha,
a może ta McGonnagall to była tylko wymówka, by się wymknąć i tak naprawdę się
obściskują w jakimś pustym przedziale?
Hermiona
i Draco spojrzeli na siebie zszokowani wyobraźnią przyjaciół. Szybko otworzyła
drzwi i powiedziała:
-A
może stoją za drzwiami i ubolewają nad głupotą swoich przyjaciół?
~*~*~
- Hahaha,
a może ta McGonnagall to była tylko wymówka, by się wymknąć i tak naprawdę się
obściskują w jakimś pustym przedziale? – powiedział Blaise, zginając się w pół
i wycierając pojedynczą łzę. Nagle dobiegł ich głos, którego się nie
spodziewali.
-A
może stoją za drzwiami i ubolewają nad głupotą swoich przyjaciół?
Wszyscy
spojrzeli po sobie zaskoczeni. Nie myśleli, że oni wszystko słyszą. Jedynie Ron
był zadowolony z nagłego obrotu akcji. Pewnie cieszyłby się bardziej, gdyby
Hermiona zgubiła tego Malfoy’a gdzieś po drodze, ale cóż, nie można mieć
wszystkiego. Oczywiście jako pierwszy odezwał się Blaise.
-Hermionko,
uważasz mnie za swojego przyjaciela? Nawet nie wiesz jak się wzruszyłem! –
wykrzyknął, ocierając niewidzialną łzę.
Gryfonka
nie mogła się nie uśmiechnąć. Zajęła miejsce obok narzeczonego, który od razu
zapytał, po co dyrektorka wezwała ich do siebie.
-Zostaliśmy
wybrani na Prefektów Naczelnych – oznajmiła z dumą.
-Wow,
Hermiona, gratuluję. Marzyłaś o tym – powiedział Wybraniec.
-Tak,
ale nie spodziewałam się, że zostanę wybrana. Jest wiele osób, które bardziej
zasłużyły na to miejsce.
-Ciekawe
kto? Ty jesteś naczelną kujonicą Hogwartu. Idealne zachowanie, idealne oceny, w
dodatku jesteś 1/3 Złotego Trio. Jak nie ty, to kto? – prychnął Draco. Granger
przesadzała. Każdy wiedział, że to ona dostanie tę odznakę. Zaskoczył go jednak
fakt, że to on dostał tę drugą.
Hermiona
zarumieniła się. Wiedziała, że mówił prawdę. Mówiła tak tylko dlatego, by nie
wyjść na próżną. Prawda jest taka, że bardzo starała się przez te wszystkie
lata szkoły i pragnęła, by ją wyróżniono.
Reszta podróży minęła im bardzo szybko.
Ciągle śmiali się i rozmawiali. Musieli przyznać, że pasowało im swoje
towarzystwo. Nikt wcześniej by nie pomyślał, że Ślizgoni i Gryfoni zdołają się polubić,
a jednak. Ich znajomość zapowiadała się naprawdę nieźle i mieli zamiar ją utrzymać.
Tylko między Ronem i Draco były zgrzyty. Nie potrafili się nawzajem zaakceptować.
Dało się wyczuć napięcie między nimi, choć obaj starali się być obojętni na
siebie nawzajem. Hermiona wyczuła, że Ron cały się spina, gdy blondyn wtrąci
coś do rozmowy, chociaż nieudolnie starał się go ignorować. „Zapowiada się
naprawdę ciekawy rok” – pomyślała.
~*~*~
Witam po raz kolejny. Oto i pierwszy rozdział. Miał być jutro, ale raczej nie znajdę czasu, więc spięłam się i skończyłam go dziś. Wolałam opublikować go przed wyznaczonym terminem niż po. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. To dopiero początek, więc nie oczekujcie fajerwerek i wybuchów. To chyba tyle na dziś. Pozdrawiam, BlackCape.
Rozdział czytało się przyjemnie ,nie wyłapałam błędów :-)
OdpowiedzUsuńSama treść zastanawia ,ale nie powala na łopatki ,lecz to dlatego ,że ja po prostu nie lubię zaczynania danej historii :-*
Czekam na dalszy rozwój akcji :-)
Pozdrawiam
Layls
Zapraszam na nowy rozdział ~dramione-teatr-uczuc.blogspot.com
Genialny rozdział! Przyjemnie się czytało i duży plus za długość, bo większość osób pisze takie króciutkie, że po chwili się kończą a u Ciebie się czyta i czyta :D
OdpowiedzUsuńTaka rada, przed opublikowaniem czytaj jeszcze raz co napisałaś, bo dostrzegłam wiele literówek.
Gdy Hermiona tak krzyczała na Dracona to się spodziewałam, że on ją zaraz pocałuje, a nie tylko zasłoni usta. Ale dobrze, że tego nie zrobiłaś, bo to dopiero pierwszy rozdział i lepiej jeszcze nic nie zazynać ;)
Czekam na następny rozdział :*
Dzięki za opinie i dobre rady. Nawet nie zwróciłam uwagi na literówki, na pewno zaraz przejrzę i postaram się je wyłapać. A co Draco i Hermiony, to nie chcę, by od razu wpadli sobie w ramiona, pocałunek będzie, lecz nieco dalej. :)
OdpowiedzUsuńNie wiem gdzie to napisać, bo nie masz nic w stylu spamu, więc wstawię tutaj.
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię na mojego nowego bloga o Młodym Pokoleniu, którego zaczęłam pisać. Jest dopiero prolog, ale chcę żeby każdy wyraził swoją opinię nawet na jego temat. Mam nadzieję, że zostawisz komentarz i zostaniesz moją stałą czytelniczką ;) Oto link: http://nowe-pokolenie-hogwart.blogspot.com/
Ps. Czekam na kolejny rozdział u Ciebie :*
Ok, na pewno zajrzę. :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak ja to zrobiłam, że nie przeczytałam pierwszego rozdziału, ale tak to już jest jak się czyta coś na telefonie. Rozdział mi przeskoczył i nawet nie wiedziałam kiedy... Dlatego potem się zastanawiałam, czemu wszyscy się tak szybko pogodzili i w ogóle. Zgadzam się z koleżanką, która pisała komentarz powyżej, ja też myślałam, że Draco ją zaraz pocałuje xD
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak szybko wprowadziłaś Ślizgonów. Nigdy nie lubiłam Wieprzeleja u boku Hermiony, uważam to za jeden z większych błędów J.K. i tak jak poprzedniczki, również spodziewałam się pocałunku ;D Leila
OdpowiedzUsuńKanonicznego Rona nawet lubię, ale u boku Hermiony zupełnie go nie widzę ;)
UsuńPisałaś, że mają jedno piętrowe mieszkanko, a potem stało się dwu. Jakim cudem Zabini złapał oba kufry i jeszcze wziął Pansy za rękę? Dużo błędów logicznych,chyba mało się skupiasz.
OdpowiedzUsuń