Minęło kilka długich miesięcy od Bitwy o Hogwart. Wiele ofiar, wiele
strat, wiele bólu i
cierpienia. Uczniowie magicznej szkoły musieli
szybko dorosnąć i stawić czoła trudnościom. Niektórzy
byli oparciem dla innych. Taka właśnie rola przypadła Hermionie i Harry'emu.
Gryfonka pomogła Ronowi pozbierać się po śmierci ukochanego
brata - Freda. Także Harry bardzo wspierał zarówno Rona, jak i Ginny po
bolesnej stracie. Przyjaciele wspólnie postanowili, że powrócą do szkoły, aby
ją ukończyć. Uważali, że nie czas pławić się w chwale.
I choć już teraz mieli kilka ofert pracy, to wiedzieli, że muszą ukończyć Hogwart,
bo sława przeminie, a przyszłość jest niepewna. Dobre
wykształcenie było pewnego rodzaju zabezpieczeniem.
Nadszedł sierpień, a wraz z nim czas przygotowań do powrotu do Hogwartu.
Hermiona, Ginny i
Ron wybrali się na Pokątną po potrzebne podręczniki oraz wyposażenie do szkoły.
Gdy już zdobyli wszystkie potrzebne rzeczy, odesłali je do domu, a sami wybrali
się na lody. Hermiona zastanawiała się, czemu Harry nie wybrał się z nimi. W
końcu postanowiła podzielić się z przyjaciółmi swoimi przemyśleniami.
-
Ginny, dlaczego Harry nie poszedł z nami?
Nie
uzyskała odpowiedzi od razu.
-
Mówił, że ma coś do załatwienia.
Z
zamyśloną miną odpowiedziała Ruda. Ron, z buzią pełną lodów, powiedział:
-
Jego strata. Choć to faktycznie dziwne, że się z nami nie wybrał. Przecież
on uwielbia Pokątną.
Hermiona
spojrzała na niego z uśmiechem. Kochała go. Cieszyła się, że pozbierał się po
wojnie. Chociaż ona tak nie uważała, każdy to właśnie jej przypisywał te
zasługi. To ona trwała u jego boku, gdy izolował się od świata. To ona wmuszała
w niego jedzenie. To ona budziła go i
uspokajała w nocy, gdy męczyły go koszmary. I w końcu to właśnie ona przekonała
go do powrotu do szkoły. Z przemyśleń wyrwał ją głos Ginny.
-
Ciekawe jak teraz będzie w Hogwarcie. No wiecie, bez Dumbledora, nie ujmując
McGonagall oczywiście.
-
Jedno jest pewne, nic już nie będzie takie samo.
I
tymi słowami zakończył rozmowę Ron.
~*~*~
W tym samym czasie Harry siedział na sali w Ministerstwie wpatrując się
w
Malfoya. Celowo nie powiedział przyjaciołom o rozprawie, bo wiedział, że
chcieliby przyjść, a to z pewnością nie pomogłoby Ślizgonowi. Ron
nadal uważał go za podłego Śmierciożercę. Ale Harry wiedział, że Malfoy nie
wstąpił w szeregi Czarnego Pana z wyboru. Nakłonił go do tego apodyktyczny
ojciec, który już od dawna gnije w
Azkabanie. Wybraniec postanowił dać Draconowi szansę i wstawił się za
nim u Ministra.
Z
przemyśleń wyrwał go głos Kingsley'a.
-
Oskarżonego Dracona Lucjusza Malfoywa uznaję za niewinnego zarzucanych czynów.
W
tej samej chwili pochwycił wzrok blondyna. Zdziwił się, gdyż
dostrzegł wdzięczność w jego oczach. To jedynie utwierdziło go w
tym, że postąpił dobrze.
Po zakończeniu rozprawy poczekał na Ślizgona. W końcu dostrzegł go pośród tłumu
ludzi.
- Cześć,
Potter.
-
Gratuluję. Teraz jesteś wolny.
-
Bez twojego wstawiennictwa pewnie już dawno gniłbym razem z ojcem
w jednej
celi. Dziękuję, Potter.
Po
tych słowach wyciągnął rękę do Wybrańca. Ten ją uścisnął, jednak nie można było
nie dostrzec zaskoczenia na jego twarzy. Malfoy uśmiechnął się ironicznie.
-
Tak, Potter, w moim słowniku istnieje jeszcze słowo "dziękuję",
jednak nie licz, że jeszcze kiedyś usłyszysz je z moich ust.
-
No, no, Malfoy, już zaczynałem myśleć, że spokorniałeś od tego procesu.
-
Wiesz co? Może i bym cię polubił, gdybyś obracał się w nieco innym
towarzystwie. Nadal przyjaźnisz się z tym Wieprzlejem?
-
Nie nazywaj go tak - warknął.
-
Ehh, Potter, nie myśl, że pogodzenie się z tobą oznacza również rozejm z resztą
twojej żałosnej bandy.
Zmierzył
go pogardliwym wzrokiem. No tak, to Malfoy, nigdy się nie wyzbędzie swoich
zwyczajów - pomyślał brunet.
-
Na mnie już czas. Do zobaczenia we wrześniu.
-
Do zobaczenia, Wybrańcze! - odkrzyknął z rozbawieniem Malfoy, znajdując się już
kilka metrów od Harry'ego.
~*~*~
Oto
i prolog. Jest to pierwszy tekst, który publikuję, błagam, nie linczujcie mnie,
jeśli się Wam nie podoba. Myślę, że jestem przygotowana na krytykę, więc nie
wahajcie się. :)
Zajrzałam tu przypadkiem i nie żałuję :) Jestem fanką Harrego Pottera więc od razu zabrałam się za czytanie prologu. Szczerze, to jestem bardzo zaciekawiona dalszym rozwojem akcji. Zastanawiam się czy uniewinnienie Malfoya będzie miało jakieś drastyczne skutki :D Ogólnie uwielbiam Dracona. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! Nie wytykam błędów, bo sama nie jestem idealna, a nie chcę się na siłę do czegoś doczepiać...
OdpowiedzUsuńBędę wdzięczna jeśli zajrzysz na mój blog i zostawisz tam jakiś "znak" :D
http://save-yourself-donny.blogspot.com/
Bardzo dziękuję. Na pewno zajrzę. :)
UsuńNawet mi się podoba :D Niby jest dopiero prolog i to nie zbyt długi, ale powiem, że mnie zaciekawiłaś.
OdpowiedzUsuńZaczynasz historię od momentu, gdy Hermiona kocha Rona, zastanawiam się jak to obrócisz, czy zostaną przyjaciółmi, czy Mionka znienawidzi go do szpiku kości.
Niecierpliwie czekam na pierwszy rozdział i dodaję blog do czytanych :*
Nawet nie wiesz ile ten komentarz dla mnie znaczy. Bardzo, bardzo Ci dziękuję za znalezienie czasu na skomentowanie moich wypocin. Cieszę się, że chociaż jedna osoba pozwoliła mi pomyśleć, że ktoś to przeczytał. :)
UsuńProlog przyjemnie się czyta, nie jest za długi,nie jest za krótki, jest odpowiedni :*
OdpowiedzUsuńCóż, intryguje, więc zapisuje się do obserwatorów :*
Pozdrawiam
Layls
Zapraszam do siebie
- dramione-teatr-uczuc.blogspot.com
Jejku, bardzo dziękuję. Uśmiecham się jak głupia do laptopa. Każdy komentarz znaczy dla mnie bardzo wiele. Na pewno zajrzę. :)
UsuńZapraszam serdecznie na nowy rozdział :)
Usuńdramione-teatr-uczuc.blogspot.com
Pozdrawiam i mocno ściskam :)
Layls
Elliphant <3 Jak ja dawno nie słuchałam tego zespołu nie słuchałam, chyba ostatni raz w październiku "Could It Be". Dobra, koniec personalnych dywagacji, bo zacznę się rozwodzić nad tym zespołem w komentarzu, a po to się tutaj nie pojawiłam.
OdpowiedzUsuńZ drobnych błędów, to "Ach, Ech" piszemy przez "ch", z tych onomatopei jedynie "Aha" piszemy przez samo "h". I nie wiem czemu ostatnio wszyscy w prologach popadają w taki nastrój streszczenia. Cały początek do dialogów przybrał postać streszczenia. Nienawidzę streszczeń. Trochę to wyszło kulawo, ale im dalej tym lepiej. Ja bym w sumie zostawiła jako prolog sam fragment z tej rozprawy, bo wyszedł najlepiej - ale ja to ja.
Na przyszłość - staraj się o więcej mimiki, odczuć oraz zachowań w opisach i dialogach. Postaci są zwykle dynamiczne, nie stoją w miejscu niczym manekiny i nie rozmawiają ze sobą beznamiętnym głosem.
Jeśli chodzi o fabułę, to lubię opowiadania, które dzieją się jeszcze w czasach nauki w Hogwarcie, mam taki sentyment do nich. Takie sielankowe zawsze się te czasy wydają. Mam nadzieję, że Ron w tym opowiadaniu nie wyjdzie na totalnego palanta. ( Ilekroć wchodzę na jakieś opowiadanie, to Ron pokazany jest niczym siedem wrednych nieszczęść, który są o wszystko zazdrosne~ ) Miło by było, gdyby chociaż raz Ronald zachowywał się porządnie jak przystało na gryfona. Jeśli jeszcze wkręcisz w opowiadanie gdzieś Notta, to po prostu mnie kupiłaś <3 Niedawno zaczęła mi się na niego faza. c:
Pozdrawiam i życzę powodzenia podczas pisania opowiadania C;
Cieszę się, że wskazujesz mi, co robię źle, dzięki temu wiem, co mam poprawić. Dziękuję bardzo za ten komentarz. :)
OdpowiedzUsuńLekkie i przyjemne wprowadzenie. Niby specjalnie mnie nie porwało, ale zaciekawiło, więc szybko lecę czytać pierwszy rozdział.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że ten prolog nie jest szczytem moich możliwości. Obiecuję poprawę :)
UsuńJaką krytykę?! Ja tutaj nie widze nic co można krytykować. Przepraszam, że tak krótko, ale dopiero tutaj weszłam i chce czytać dalej, więc lecę! ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie Cię znalazłam, po prologu nie żałuję i lecę czytać dalej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Leila