~*~*~
Uczniowie
Hogwartu nawet nie zauważali, jak szybko mijają im kolejne dni, pozwalając
rutynie wkraść się do ich żyć. Także Hermiona popadła w ciąg nauki, umiejętnie
dzieląc czas pomiędzy lekcje, obowiązki prefekta, przyjaciół i chłopaka. Od
kilku tygodni zręcznie unikała Malfoy’a, ograniczając kontakty z nim do zajęć i
patrolowania korytarzy. Ślizgon również ostatnio przestał zabiegać o jej uwagę,
pozwalając, by w życiu Gryfonki zapanował spokój. Ludzie przestali wypytywać i
szeptać między sobą o nagłe ochłodzenie relacji dwójki prefektów i Hermiona
musiała przyznać, że taki stan rzeczy jej zupełnie odpowiadał. Jedynie Pansy
czasem rzuciła jakąś uwagę, na którą szatynka zwykle odpowiadała wymijająco. W
sumie to dziwiła się, że Ślizgonka o niczym nie wie, bo domyślała się, że Malfoy
wygadał wszystko Blaise’owi. Sama też nie była święta, w końcu wyjawiła sekret
Harry’emu, Fabianowi i nawet Ginny, co nie było zbyt mądrym posunięciem, bo ta
przez tydzień gadała jej nad głową jak nieodpowiedzialnie i głupio postąpiła.
Tak jakby sama o tym nie wiedziała.
Dzisiejszy
poranek niczym nie różnił się od reszty. Hermiona wstała, wzięła prysznic,
przebrała się i podkreśliła twarz delikatnym makijażem. Skończywszy poranną
toaletę postanowiła pójść na śniadanie. Po drodze mijała wielu uczniów, co
lekko ją dziwiło, bo zwykle w weekendy ludzie lubią sobie pospać dłużej, zamiast
zrywać się skoro świt. Gdy jednak przekroczyła próg Wielkiej Sali, zrozumiała,
czym dzisiejsza frekwencja była spowodowana. Do jej uszu dotarły głośne krzyki
od dwóch stołów. Jak mogła zapomnieć o meczu Gryfonów ze Ślizgonami? Skierowała
się na koniec, nie chcąc być w centrum całego tego harmidru, jednak jej plany
pokrzyżował Harry, który szczerzył się do niej, ręką przywołując ją do siebie.
Chcąc nie chcąc zajęła miejsce obok przyjaciół, dzielnie znosząc kolejne osoby
podchodzące do członków drużyny, które pragnęły życzyć im zwycięstwa w
dzisiejszym meczu. W końcu wszyscy zaczęli kolejno opuszczać Wielką Salę, chcąc
zająć sobie dobre miejsca na trybunach. Także trójka Gryfonów skierowała się w
kierunku drzwi.
-Nie życzysz mi wygranej? – do uszu
Hermiony dotarł znajomy głos. Odwróciła się uśmiechnięta i zauważyła Teodora,
Blaise’a, Pansy i Malfoy’a.
-Nie dziś – dała mu pstryczka w nos – Dziś
kibicuję Gryfonom.
-Łamiesz mi serce – Zabini teatralnie
złapał się za pierś, na co Pansy wywróciła oczami.
-Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że jesteś
za drużyną przegranych – do rozmowy wtrącił się Draco.
-Nie bądź taki pewny siebie, Malfoy.
Puchar zostaje z nami – Harry wyprostował się dumnie, na co Ślizgon prychnął po
nosem.
-Możemy się założyć, skoro jesteś taki
pewien swojej wygranej – twarz blondyna ozdobił ironiczny uśmiech.
-Czemu nie. Jak dziś wygramy, to przez następny
tydzień piszesz za mnie eseje – Harry wyciągnął rękę, by przyjąć zakład.
-A jak wygrają Ślizgoni, to Granger da mi
dziś korki z Transmutacji – zaproponował Malfoy, poszerzając uśmiech. Wiedział,
że wyjdzie na jego, zawsze tak było. Harry spojrzał niepewnie na Hermionę.
-Dlaczego mnie w to mieszacie? – zapytała na
pozór oburzona Gryfonka, mając nadzieję, że reszta nie zauważy jej
zdenerwowania.
-W poniedziałek mamy kolejny egzamin, a ja
prawie się nie uczyłem, bo miałem na głowie treningi. Wiem, że dwie godziny z
tobą dadzą mi więcej niż cały dzień nauki z książek. No nie daj się prosić –
posłał jej zniewalający uśmiech.
Hermiona nie miała pojęcia, co zrobić.
Spojrzenia wszystkich były zebrane w jej osobie. Ostatnim, czego chciała, było
przystanie na ten układ, ale wiedziała też, że jeśli by odmówiła, to
wzbudziłoby to podejrzenia Teodora. Bo niby dlaczego miałaby się nie zgodzić?
Przecież już nie raz dawała mu korepetycje. Odwróciła głowę w stronę Malfoy’a i
ledwo zauważalnie kiwnęła głową.
-Blaise, przetnij – polecił mu Ślizgon.
-Zaraz, zaraz, a co my będziemy z tego
mieli? Jakby nie było my też gramy w tym meczu – Zabini skrzyżował ręce na piersi
i patrzył z wyczekiwaniem na przyjaciela.
-Jestem pewien, że Pansy ci dostatecznie
dobrze pogratuluje wygranej – powiedział zniecierpliwiony – I Nott też pewnie
zbierze laury od Granger. Zaraz po moich korkach – ostatnią uwagę rzucił, obdarzając
Gryfonkę szelmowskim uśmiechem. Blaise wzruszył ramionami i przeciął zakład.
Hermiona z niezbyt dobrym przeczuciem obserwowała wyraz satysfakcji wymalowany
na twarzy Malfoy’a. Wiedziała, że jeśli Ślizgoni dziś wygrają, to porządek,
który starannie budowała przez ostatnie tygodnie zostanie brutalnie zniszczony.
~*~*~
Chyba
po raz pierwszy w całym swoim życiu Hermiona tak uważnie oglądała cały mecz.
Krzyczała najgłośniej ze wszystkich przy każdym zdobytym przez Gryfonów golu,
jednocześnie z całej siły trzymając kciuki za Harry’ego. Błagała Godryka, by w
końcu złapał tego cholernego znicza. Dwie dziewczyny z piątego roku, które
siedziały obok niej, przeniosły się na miejsca niżej, kiedy po raz kolejny
zawyła z radości, gdy komentator donośnym głosem oznajmił wynik 150:130 dla Gryfonów.
Obserwowała jak Ginny zręcznie wymija ścigających i po raz kolejny oddaje celny
rzut do obręczy. Nagle wszyscy wokół podnieśli się z miejsc, a na boisku
wszechobecna była wrzawa. Rozejrzała się dookoła i szybko zrozumiała, o co
chodzi. Malfoy dostrzegł znicza. Z bólem serca musiała przyznać, że Harry był
sporo za nim. Przymknęła oczy, mając nadzieje, że to zły sen, jednak gdy do jej
uszu dotarły zwycięskie okrzyki Ślizgonów, wiedziała, że to dzieje się
naprawdę.
Po
kilku minutach znalazła się przy szatni Gryfonów. Kilka osób podeszło, by
pocieszyć drużynę, jednak większość wychowanków Domu Lwa opuściła już boisko. Zobaczyła
Harry’ego idącego w jej stronę i uśmiechnęła się blado.
-Przepraszam, nawet nie wiem, jak to się
stało, że znalazł go pierwszy – zaczął, jednak Hermiona pokręciła głową, dając
mu znak, by przestał.
-No co ty, to nie twoja wina. Graliście
dziś naprawdę świetnie, najważniejsze, że nadal możecie walczyć o puchar - poklepała go przyjacielsko po ramieniu i
skierowała się w kierunku zamku. Pozwoliła sobie rzucić ostatnie spojrzenie w
stronę wiwatującego Slytherinu. Cała drużyna niosła na rękach Malfoy’a, który
jak na zawołanie odwrócił się do szatynki. Puścił jej oczko, szczerząc zęby i
unosząc w górę złoty znicz. Hermiona wzięła głęboki oddech i pomaszerowała do
zamku.
~*~*~
Tracey
siedziała przy stole, obserwując jak George krząta się po kuchni, przygotowując
obiad. Uśmiechnęła się szeroko, gdy podskoczył w miejscu, puszczając garnek i
łapiąc się za ucho. Spojrzał na nią na pozór złowrogo, jednak wybuchł śmiechem,
gdy zrobiła minę niewiniątka. Nagle do ich uszu dotarło głośne pukanie w szybę.
Chłopak podszedł do okna, wpuszczając do domu sowę.
-To od mamy – powiedział, od razu
rozpoznając domowego puchacza. Rozwinął list i przeleciał wzrokiem po linijkach
tekstu, marszcząc brwi z każdym kolejnym słowem.
-Coś się stało? – zapytała, bezbłędnie
odczytując z jego twarzy zmartwienie.
-Charlie miał wypadek. To mój starszy
brat, który mieszka w Rumunii, opowiadałem ci o nim – spojrzał na nią, myśląc
intensywnie.
-Coś poważnego? – zaniepokoiła się.
-Zaatakował go smok – odpowiedział,
opierając się o stół.
-Ale żyje, tak? – zapytała, przykładając
dłonie do ust.
-Tak, jego stan jest bardzo dobry, w
przyszłym tygodniu wyjdzie ze szpitala – powiedział, jeszcze raz zaglądając do
treści listu.
-To czym się tak martwisz? Wszystko
skończyło się dobrze – Tracey spojrzała na niego ze zdziwieniem.
-Mama napisała, że to nie miało prawa się
wydarzyć. Wszyscy tam zachowują wiele środków ostrożności, smoki są trzymane
nie tylko w klatkach, ale także utrzymują je grube liny, by na pewno nie zrobiły
nikomu krzywdy. Rzecz w tym, że ktoś je przeciął. I na pewno zrobił to celowo –
powiedział, zgniatając list w kulkę.
~*~*~
Hermiona
siedziała w Wielkiej Sali, grzebiąc widelcem w talerzu i słuchając trajkotania
Ginny, jednak nie mogła się skupić, gdyż jej myśli wciąż zajmował pewien przystojny
Ślizgon.
-Umówiłam się dziś z Dean’em – powiedziała
Gryfonka, gdy Harry pożegnał się i wrócił do Pokoju Wspólnego.
-Jesteś pewna, że dobrze robisz? –
zapytała, patrząc badawczo na przyjaciółkę.
-Daj spokój, przecież nie będziemy robić
niewiadomo czego – oczy wielu skierowały się w ich stronę, gdy Hermiona
upuściła widelec i głośne brzdęknięcie poniosło się po pomieszczeniu.
-Przepraszam, ciągle zapominam o…, no
wiesz – wyszeptała Ginny, patrząc przepraszająco na szatynkę.
-Nie ma sprawy – uśmiechnęła się blado – A
więc, ty i Dean to coś na poważnie? – zapytała, chcąc zmienić temat.
-Sama nie wiem. Chyba chcę dać mu szansę.
O nie, zupełnie zapomniałam, miałam przepisać dziś esej dla Slughorna. Jutro
nie mam czasu, obiecałam Lunie, że poszukam z nią ględatków, cokolwiek ma to
znaczyć – wywróciła oczami, uśmiechając się szeroko.
-Jasne, leć – Hermiona zaśmiała się,
również wstając ze swojego miejsca. Postanowiła wrócić do swojego dormitorium,
w nadziei, że jakimś cudem Malfoy zapomni o zakładzie. Jej oczekiwania okazały
się być złudnymi, po ledwie wyszła z Wielkiej Sali, do jej uszu dotarł znajomy
głos.
-To o której masz dziś czas? – zapytał Ślizgon,
opierając się o ścianę przy Gryfonce.
-Och, tak mi przykro, akurat dziś coś mi
wypadło, może innym razem – wiedziała, że to nie przejdzie, ale jak to mówią,
tonący brzytwy się chwyta.
-Chcesz mi powiedzieć, że ty jako honorowa
Gryfonka masz zamiar nie dotrzymać słowa? – uniósł brwi, w duchu śmiejąc się z
miny szatynki. Gdyby tylko mógł to uwiecznić. Chyba czas zainwestować w myślodsiewnię.
-Nienawidzę cię – wycedziła pod nosem,
przymykając oczy, by ochłonąć. Resztkami sił powstrzymywała się przed rzuceniem
na niego czegoś paskudnego.
-Za godzinę w Pokoju Życzeń – rzucił, z radością
obserwując, jak Gryfonce coraz trudniej jest się opanować. Skoro już teraz mu
tak dobrze idzie, to jak nic osiągnie dziś swój cel.
-Czemu akurat tam? – zapytała zdziwiona.
-Ślizgoni będą dziś świętować, więc u mnie
nie będzie warunków do nauki – uśmiechnął się szelmowsko – A do Gryffindoru dziś
nie wejdę, no chyba, że miałbym myśli samobójcze.
-Nie wierzę, że się na to zgodziłam –
powiedziała do siebie. Rzuciła mu ostatnie spojrzenie i wyminęła go, idąc do
Pokoju Wspólnego. Potrzebuje zimnej kąpieli, natychmiast.
-Jak można być takim dupkiem – mówiła do
siebie.
-Słyszałem – do jej uszu dotarł krzyk
Ślizgona.
-I dobrze – odkrzyknęła, kręcąc z
politowaniem głową, gdy usłyszała jego śmiech. Wiedziała, że to będzie długi wieczór.
~*~*~
Hermiona
szła pod Pokój Życzeń z duszą na ramieniu. Przez całą drogę pluła sobie w
brodę, że się na to zgodziła. Czy jej już do reszty odbiło? Poprawiła torbę i
wzięła głęboki oddech. Ale skoro tak bardzo jej zależy na tym, żeby Malfoy się
odczepił, to dlaczego założyła dziś swoje najlepsze dżinsy? Dlaczego
przewróciła całą szafę do góry nogami, żeby znaleźć cokolwiek, w czym
prezentowała się co najmniej dobrze? I dlaczego przez kilkadziesiąt minut
męczyła się ze zrobieniem idealnego makijażu, skoro wcale nie powinno jej zależeć
na tym, by mu się podobać? To dlatego, żeby wiedział, czego nie może mieć, tak,
na pewno. Mogła oszukiwać wszystkich dookoła, ale siebie nie oszuka. Nieraz
wracała myślami do tamtej nocy, często przyłapywała się na wodzeniem wzrokiem
za Ślizgonem, gdy była pewna, że nie patrzy. I przede wszystkim przez ostatnie
tygodnie unikała go nie dlatego, żeby zapomnieć, wręcz przeciwnie, po prostu
nie chciała kusić losu.
Nawet
nie zauważyła, jak dotarła pod wyznaczone miejsce. Podeszła do ściany, zastanawiając
się, czy Malfoy jest już w środku. Jeśli tak, to o czym miała pomyśleć?
Patrzyła bezproduktywnie w jedno miejsce, gdy do jej uszu dotarł cichy gwizd.
-Nie wiem, czy uda mi się skupić na nauce
przy takiej nauczycielce – pokiwał z aprobatą głową, taksując ją wzrokiem.
-Będziesz musiał – rzuciła krótko,
starając się nie dać po sobie poznać, że ucieszyła się, że ją skomplementował.
-Pozwolisz? – zapytał, posyłając jej
piękny uśmiech. Kiwnęła głową i zrobiła kilka kroków w tył. W tym czasie Draco otworzył
drzwi do Pokoju Życzeń. Gdy weszła do środka, oniemiała. Przecież była w swoim
dormitorium.
-Mam z tym pokojem całkiem miłe
wspomnienia – wyszeptał do jej ucha, stojąc niebezpiecznie blisko. Wiedziała,
że nawiązuje do ich wspólnej nocy. Spłonęła rumieńcem i podeszła do biurka,
wypakowując książki z torby. Wzięła kilka oddechów, by się uspokoić i odwróciła
się w jego stronę. Siedział na łóżku i wpatrywał się w nią, na twarz przybierając
typowy dla Ślizgonów ironiczny uśmiech. Musiała przyznać, że wyglądał bardzo
dobrze.
-Na egzaminie ma być sama teoria, więc
może najpierw cię przepytam i sprawdzę, co umiesz, a potem powtórzymy to, czego
nie umiesz – zaproponowała, starając się, by nie zdradzić swojego
zdenerwowania.
-Wolałbym poćwiczyć praktykę – spojrzał na
nią, świdrując ją wzrokiem.
-Przecież ma być sama teoria – powtórzyła.
-A kto tu mówi o Transmutacji? – zapytał,
podnosząc się z miejsca. Hermionie coraz mniej się to podobało.
-Jeśli nie chcesz się uczyć, to chyba nic
tu po mnie – zgarnęła książki do ręki i wyprostowała się, starając się na niego
nie patrzeć. Odwróciła się, by ruszyć w stronę drzwi, jednak trafiła na
przeszkodę w postaci samego Malfoy’a. Wszystkie podręczniki wypadły jej z rąk,
a ją przed upadkiem uratował Ślizgon, mocno łapiąc w talii. Nie minęła sekunda,
a gwałtownie wpił się w jej wargi. Na początku starała się go odepchnąć, jednak
nie potrafiła poluźnić jego stalowego uścisku. Pokręciła głową, chcąc się uwolnić.
-Przestań się oszukiwać, chcesz tego tak
samo jak ja.
Wiedziała, że miał rację i chyba właśnie
to było w tym wszystkim najbardziej bolesne. Nie myśląc dłużej ujęła jego twarz
w dłonie i wycisnęła na jego ustach kolejny pocałunek. Poczuła, jak unosi ją do
góry i sadza na biurku. W ferworze chwili złapała za jego koszulę i mocno ją
rozerwała. Po całym pokoju roznosiły się dźwięku turlających się guzików i
stłumionych oddechów pary.
~*~*~
Teodor
krążył po Pokoju Wspólnym, rozglądając się dookoła. Pomieszczenie było
wypełnione ludźmi, nie tylko ze Slytherinu. Udało mu się nawet zauważyć kilku Gryfonów.
W końcu nie od dziś wiadomo, że to Ślizgoni urządzają najlepsze imprezy. Nagle
poczuł, jak ktoś chwyta go za ramię. Odwrócił się, uśmiechając się, jednak
wyraz jego twarzy szybko się zmienił, gdy zobaczył przed sobą Daphne.
-O co chodzi? – zapytał zniecierpliwiony.
Nie miał ani czasu, ani ochoty na rozmowę z nią.
-Zauważyłam, że bez przerwy chodzisz w
kółko. Może usiądziesz i się napijesz? – w jej mniemaniu ton, którym się
posługiwała był uwodzicielski. Szkoda, że tylko ona tak uważała. Spojrzał na
nią jak na idiotkę i ruszył dalej, jednak dziewczyna nie dawała za wygraną.
-To może chociaż spożytkujesz tę energię
na parkiecie? – uśmiechnęła się, nie tracąc rezonu.
-Nie obchodzisz mnie ani ty, ani te twoje
podrywy, rozumiesz? Daj spokój – nie czekając na odpowiedź, ruszył przed
siebie.
-Jej tu nie ma, nie masz czego szukać – puścił
jej uwagę mimo uszu. Szedł dalej, coraz bardziej zniecierpliwiony.
-Hej, widziałeś Hermionę? Obiecała, że
przyjdzie – zapytał, przysiadając się do Blaise’a.
-Nie, ale Malfoy’a też tu nie ma. Może
jeszcze się uczą? –powiedział, wzruszając ramionami. Z niepewną miną
obserwował, jak Teodor wstaje i rusza do swojego pokoju. Miał nadzieję, że Malfoy
znów nie odwali jakiegoś numeru.
~*~*~
Hermiona
leżała na łóżku, patrząc tępo w sufit. Przygryzła wargę, zastanawiając się, co
zrobić. Po prostu wstać i wyjść czy zagaić jakoś temat. Odwróciła się w stronę
leżącego obok chłopaka i ze speszeniem zorientowała się, że on także jej się
przygląda.
-Jeśli nie dostaniesz co najmniej powyżej oczekiwań
z tego egzaminu, to będziemy mieli mały problem – palnęła pierwsze, co przyszło
jej na myśl. W odpowiedzi Malfoy wybuchł śmiechem.
-Już dawno umiem cały materiał. W dzień
trenowałem, a w nocy się uczyłem – powiedział, szczerząc zęby.
-Nie wierzę, że wymyśliłeś to wszystko
specjalnie – oburzyła się. Nie mieściło jej się to w głowie. Dlaczego miałby to
wszystko robić?
-A jak inaczej pozwoliłabyś mi spędzić ze
sobą czas? – podniósł się do pozycji siedzącej, na co Hermiona zrobiła to samo.
Tylko on wiedział, jak bardzo powstrzymywał się, by znów się na nią nie rzucić.
-Ale dlaczego? – zapytała – Przeleciałeś mnie
już dwa razy. Do trzech razy sztuka czy masz w tym jakiś większy cel? – sama była
zdziwiona bezpośredniością swoich słów.
-Chcę, żebyś była moja – powiedział,
patrząc na nią z powagą. Na chwilę zaniemówiła.
-Po co? Aż tak bawi cię odbijanie
dziewczyn przyjaciołom? Pansy jest następna? Zawsze musisz mieć wszystko, czego
chcesz? – zaczęła wykrzykiwać, ubierając się.
-Myślisz, że tak po prostu chcę odbić dziewczynę kumplowi? Nie
robiłbym tego, gdyby nie było warto, do cholery!
-Nigdy nie będę twoja! – krzyknęła,
trzaskając drzwiami. Draco jeszcze przez chwilę patrzył na miejsce, w którym
znikła, po czym znów położył się na łóżku, zastanawiając się, co powinien zrobić.
~*~*~
Hej! Wiem, że znów wracam po dłuższej przerwie, ale wena przychodzi nieoczekiwanie. Jest środek nocy, a ja dodaję rozdział i muszę przyznać, że chociaż kończyłam go na wpół przytomna, to jestem z niego zadowolona. Co Wy sądzicie?
Poza tym chciałam Wam bardzo podziękować, blog ma już 10 tys. wyświetleń! Naprawdę się cieszę, że mimo nieregularnych rozdziałów, wciąż tu zaglądacie. Jesteście cudowne, serio. To chyba tyle na dziś, wypadałoby się położyć, w końcu za 3 godziny muszę wstać. ;) Dajcie znać, co myślicie w komentarzach, wtedy byłabym już ogólnie przeszczęśliwa. :)
wow. świetnie :) ojej ;p aż się nie mogę doczekaać co będzie dalej ;p
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Asiaa
Hej. Dzisiaj rano znalazłam Twojego bloga. Czytam go jak tylko mam wolną chwilę. Właśnie skończyłam te rozdziały. Powiem Ci, że piszesz rewelacyjnie. Akcja często mega zaskakuje, a dialogi bohaterów rozwalają :D Głupie tekściki, sarkazmy, żarty sprawiają, że śmieje się razem z bohaterami. Co prawda zdążają Ci się małe błędy, ale są one na prawdę bardzo mało widoczne.
OdpowiedzUsuńcóż by tu więcej powiedzieć... opowiadanie świetne, na pewno będę tutaj regularnie zaglądać.
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! :*
Uzależniłam się. Serio. Rozdziały są świetne wszystkie i... nie wiem co napisać. Może: kiedy dodasz kolejne?
OdpowiedzUsuńJuż koniec szkoły, więc i czasu więcej. Myślę, że do piątku powinien się pojawić ;)
UsuńThe Casino Junket - DrMCD
OdpowiedzUsuńThe Casino Junket · A large selection of slot machines, table games, 김천 출장안마 games and live dealers. · You 서산 출장마사지 can 보령 출장샵 purchase live casino games online 포천 출장샵 at one of the 목포 출장마사지 locations