środa, 4 lutego 2015

Rozdział XV - "Lepsze i gorsze początki"


~*~*~


Draco i Hermiona patrolowali korytarz od godziny. Do tej pory zamienili jedynie kilka zdań. Ślizgon od początku widział, że dziewczyna zawzięcie o czymś myśli, więc nie miał zamiaru wymuszać na niej rozmowy. 
-Malfoy… – powiedziała nagle, patrząc na niego z wahaniem. Odwrócił głowę w jej stronę, dając znać, że słucha – Zauważyłeś, że Teodor jest jakiś milczący? – widząc rozbawione spojrzenie blondyna, dodała – No wiesz, bardziej niż zwykle. Od kilku dni chodzi markotny. Pomyślałam, że może coś wiesz, w końcu się przyjaźnicie.
-A ty jesteś jego dziewczyną – pokręcił głową, śmiejąc się – Uwierz mi, że spędzasz z nim więcej czasu niż ja.
-No właśnie chodzi o to, że ostatnio jest między nami jakoś dziwnie. Zbywa mnie głupimi wymówkami – odwróciła wzrok, jednak Ślizgon zdołał dostrzec jej smutne oczy. Zawahał się na chwilę. Wiedział, o co chodzi Teodorowi, ale to w końcu był jego przyjaciel. Powinien pozwolić mu samemu rozwiązać ten problem. Spojrzał jeszcze raz w kierunku Gryfonki i przeklął się w myślach.
-Nie pomyślałaś, że jest zazdrosny? – postanowił dać jej lekki trop.
-Zazdrosny? O kogo? – zdziwiła się. Westchnął, z irytacją przeczesując włosy.
-O tego twojego Francuzika – wyjaśnił w końcu – Chyba każdy zauważył, jak dobrze bawicie się w swoim towarzystwie – dodał, patrząc na nią znacząco. Spojrzała na niego z szokiem, po czym wybuchła śmiechem.
-Żartujesz? Fabien? Poważnie? – nadal zaśmiewała się w najlepsze – Znamy się już kilka lat, to tylko przyjaciel.
-Weasley też był twoim przyjacielem – zauważył. Hermiona momentalnie spoważniała.
-To co innego – wyjaśniła. Draco spojrzał na nią sceptycznie, po czym wzruszył ramionami.
-Jak uważasz – rzucił cicho.
-A to co miało niby znaczyć? – zdenerwowała się. W jej oczach dostrzegł złowrogie iskry.
-Mówię tylko, że w twoim przypadku droga od przyjaźni do miłości jest dosyć krótka – przeczesał ze zirytowaniem włosy – Weasley, Teodor.
-Fabien w żadnym wypadku mnie nie interesuje w tym sensie. Z jego strony wygląda to podobnie, wierz mi na słowo – ucięła, uznając tym samym rozmowę za zakończoną. Przyspieszyła kroku i wyprzedziła Ślizgona o kilka kroków. Zdezorientowany patrzył na nią przez chwilę, po czym ją dogonił.


~*~*~


-Ginny! Hej, zaczekaj, Ginny! – usłyszała za sobą znajomy krzyk. Odwróciła się zaskoczona.
-Dean? – zdziwiła się. Od czasu nieudanego związku nie rozmawiali ze sobą zbyt często. Częściowo ze względu na Harry’ego.
-We własnej osobie – uśmiechnął się niepewnie. Odpowiedziała mu tym samym – Zielarstwo? – zapytał, wskazując na podręcznik, który trzymała.
-Tak, właśnie idę do szklarni – wyjaśniła.
-Odprowadzę cię – wyszczerzył zęby. Wzruszyła ramionami, bo znając chłopaka i tak poszedłby z nią, nawet, gdyby się nie zgodziła. Przez chwilę szli w milczeniu, obydwoje czuli się dość niezręcznie.
-Słyszałem o Harry’m – rzucił w końcu. Spojrzała na niego badawczo. Mogła domyślić się od razu, jakie miał zamiary. Jak dla niej to było zdecydowanie za wcześnie.
-Dean, ja… - zaczęła, lecz urwała, nie wiedząc, co powiedzieć.
-Wiem, Ginny. Pomyślałem tylko, że potrzebujesz teraz przyjaciela. Zauważyłem, że odkąd Hermiona jest z tym Ślizgonem, to rzadziej bywa w Pokoju Wspólnym – dodał, patrząc uważnie na rudowłosą.
-Mam jeszcze Lunę – powiedziała, odwracając wzrok – Wiesz, muszę się spieszyć. Profesor Sprout nie lubi spóźnień – wydukała i chwilę później już jej nie było. Gryfon patrzył w miejsce, gdzie znikła i zrozumiał, że ma zamiar o nią walczyć. I zrobi wszystko, żeby do niego wróciła.


~*~*~


            Tracey szła powoli korytarzem. Większość uczniów była na obiedzie, jednak Ślizgonka postanowiła sobie go odpuścić. Nie chciała spędzać czasu wśród przyjaciół. Większość była w szczęśliwych związkach, zakochani wręcz tryskali radością, a ona siedziała jak zwykle sama. I chociaż cieszyła się, że pogodziła się z Pansy, to czegoś nadal jej brakowało. Najnormalniej w świecie czuła się samotna. Nagle jej rozmyślania zostały brutalnie przerwane. Ktoś pociągnął ją za sobą i wepchnął do schowka na miotły. Ostatnim, co zdążyła zarejestrować były ciepłe brązowe tęczówki. Chwilę później została namiętnie pocałowana. Usta nieznajomego przyprawiły ją o zawód głowy. Miała pewność, że straciłaby równowagę, gdyby nie silne męskie ramiona oplatające ją w talii. Niewiele myśląc oddała pocałunek, angażując się całą sobą. Otworzyła na chwilę oczy, chcąc się upewnić co do tożsamości chłopaka. Po kilku minutach oderwali się od siebie, gwałtownie łapiąc powietrze.
-George – wyszeptała, opierając swoje czoło o jego – Co ty tu robisz?
-Myślę o tobie od czasu naszego spotkania – powiedział równie cicho – Musiałem znów cię zobaczyć.
-Ale jak? – wciąż dopytywała.
-Znam Hogwart lepiej niż własną kieszeń. Niektóre ukryte przejścia nadal okazują się być przydatne – uśmiechnął się szeroko. Ta jedynie spojrzała na niego. Jej oczy pełne były radosnych iskier. Nie zwlekając ani chwili dłużej, ponownie wpiła się w jego wargi.
-Przyszedłem, żeby się z tobą umówić, ale taki przebieg spotkania też bardzo mi pasuje – szeptał między kolejnymi pocałunkami.
-Kiedy? – zapytała, łapiąc oddech, podczas gdy usta chłopaka delikatnie pieściły jej szyję.
-Piątek – powiedział, patrząc jej w oczy. Kiwnęła głową na znak zgody i uśmiechnęła się lekko.
-Zakręciłaś mi w głowie, Tracey Davis – wyszeptał, skradając jej ostatni pocałunek. Po wszystkim wyszedł szybko ze schowka i podążył do Wieży Gryffindoru, wyciągając z kieszeni stary pergamin. W myślach dziękował Harry’emu za pomoc.
W tym samym czasie Ślizgonka stała na środku ciemnego pomieszczenia, dotykając drżącą dłonią ust. Były opuchnięte, co oznaczało, że cała ta sytuacja wcale jej się nie przyśniła. Właśnie umówiła się z chłopakiem, który naprawdę jej się podobał. Szybkim krokiem skierowała się w stronę Wielkiej Sali, postanawiając jednak pojawić się na obiedzie.


~*~*~


            Uczta trwała w najlepsze. Roześmiani uczniowie głośno rozmawiali, zajadając się swoimi ulubionymi daniami. Hermiona przeżuwała właśnie kurczaka, patrząc uważnie na przyjaciółkę. Widziała, że coś ją trapi.
-Gin, co się dzieje? – zapytała tak cicho, by tylko Gryfonka ją usłyszała. Dziewczyna rozejrzała się dookoła, by sprawdzić, czy nikt ich nie podsłuchuje.
-Możemy iść do ciebie? Chciałam pogadać – powiedziała.
-Jasne – odpowiedziała szybko szatynka i chwilę później już szły w kierunku Wieży Gryffindoru. Gdy już znalazły się w prywatnym dormitorium panny Prefekt, Ginny usiadła na łóżku, spoglądając na Hermionę.
-Jak się czułaś po zerwaniu z Ronem? – to pytanie zaskoczyło dziewczynę. Zupełnie się go nie spodziewała.
-Było mi bardzo trudno – zaczęła, odwracając wzrok – Naprawdę go kochałam. Ginny, chodzi o Harry’ego?
-Ale dosyć szybko zaczęłaś być z Teodorem, prawda? Nie przeszkadzało ci w tym uczucie do Rona? – rudowłosa zignorowała pytanie przyjaciółki, kontynuując.
-Teodor bardzo mi pomógł po rozstaniu. Jakoś się tak ułożyło, że go pokochałam. Oczywiście ani na chwilę nie przestałam kochać Rona, ale przy Teo jest jakoś inaczej. Przy nim zapominałam o całym bólu. Z nim u boku było mi łatwiej się pozbierać – wyjaśniła, patrząc badawczo na młodą Weasley – Czemu pytasz? – dociekała.
-Wpadłam dziś na Deana. Dosyć jasno dał mi do zrozumienia, że chciałby do mnie wrócić – powiedziała cicho.
-Czujesz coś do niego?
-Nie, nawet gdy byliśmy razem, myślałam o Harry’m. Ale dziś przez chwilę pomyślałam, że… - urwała, patrząc ze łzami w oczach na przyjaciółkę.
-Że teraz mogłoby się wam udać? – dokończyła za nią szatynka. Gdy Ginny kiwnęła głową, Hermiona kontynuowała – Według mnie powinnaś zaryzykować. Nie masz nic do stracenia. Może się okazać, że będziecie razem szczęśliwi. Wiesz, jak mu zależy. Jeśli jest szansa, że on pozwoli ci się pozbierać, zapomnieć o Harry’m, to spróbuj. Jeżeli znów wam nie wyjdzie, to może naprawdę powinnaś być z Harry’m.
-Harry to twój przyjaciel – powiedziała cicho.
-Jeśli macie być razem, to na pewno do siebie jakoś dotrzecie. A ja nie mam zamiaru zabraniać ci szukać szczęścia tylko dlatego, że Harry to mój przyjaciel. Myślę, że on doskonale to zrozumie – dodała spokojnie.
Rudowłosa spojrzała na przyjaciółkę z uśmiechem, po czym znienacka rzuciła jej się na szyję.
-Masz prawo być szczęśliwa, Ginny. I nie możesz z tego rezygnować tylko dlatego, że chłopak, którego kochasz nie jest gotowy – powiedziała, świetnie zdając sobie sprawę z tego, że te słowa równie dobrze mogłaby zaadresować do siebie.


~*~*~


-Stało się coś? – zapytała Pansy, spoglądając kątem oka na przyjaciółkę.
-Nie, dlaczego pytasz? – zapytała zdziwiona Ślizgonka. Czy naprawdę aż tak było widać, jak szczęśliwa jest z powodu dzisiejszego spotkania?
-Nie uśmiechałaś się tak od czasu, gdy Greengrass niechcący pomyliła zaklęcia i skończyła z opuchniętą twarzą – Tracey zaśmiała się na to wspomnienie.  Rozejrzała się uważnie po Wielkiej Sali i nachyliła się w stronę brunetki.
-Umówiłam się na randkę z super chłopakiem – nie mogła powstrzymać uśmiechu.
-Tracey, to świetnie! Z kim? – zapiszczała Pansy.
-Ciszej, to powinna być tajemnica – skarciła przyjaciółkę – George Weasley – dodała już tak cicho, że Ślizgonka ledwie dosłyszała.
-Żartujesz? – wyszeptała podekscytowana. Tracey w odpowiedzi pokręciła głową. Jej oczy błyszczały blaskiem, którego już dawno nie można było u niej dostrzec – Kiedy się poznaliście? W sobotę w Hogsmeade? Całowaliście się – Pansy zaczęła rzucać pytaniami.
-Tak i tak – powiedziała Ślizgonka, wzruszając nonszalancko ramionami, jednak jej rozentuzjazmowany wyraz twarzy wyrażał to, jak bardzo jest podekscytowana.
-Musisz mi wszystko opowiedzieć. Tracey, nie wierzę, udało ci się poderwać starszego przystojniaka. Cicha woda brzegi rwie – zaśmiała się, szturchając przyjaciółkę w bok.
-Opowiem wszystko, tylko nie tutaj - spojrzała na nią z uśmiechem.


~*~*~


            Hermiona od ponad godziny pomagała Malfoy’owi z Transmutacją. Często wybuchała śmiechem, widząc nieudolne próby Ślizgona przemiany niewielkiej myszki w filiżankę. W końcu postanowili skończyć na dziś. Gryfonka zaczęła zbierać wszystkie podręczniki rozrzucone po całym dormitorium. Draco natomiast przyglądał jej się w ciszy, rozmyślając intensywnie na temat dziewczyny. Naprawdę imponowała mu swoją inteligencją. Poza tym była śliczna. Nie w jakiś specjalnie wyrafinowany sposób. Po prostu było w niej coś niezwykłego, co nie pozwalało przejść obok bez obejrzenia się za szatynką. Potrząsnął głową, chcąc odpędzić od siebie niechciane myśli. To była dziewczyna jego najlepszego przyjaciela. Nie miał nawet prawa myśleć o niej w ten sposób. Nie mógł jednak zaprzeczyć, że podobała mu się. Była inna niż wszystkie. Piękna i mądra. Rzadko spotykane zjawisko.
-Mam coś dla ciebie – powiedział, tym samym zwracając na siebie jej uwagę. Spojrzała na niego zaskoczona. Podszedł do swojej torby i wyciągnął z niej dość opasła książkę. Nie musiał jej mówić, co to jest.
-„Dzieje magii” – wyszeptała oczarowana – Czy to… - zaczęła, lecz Ślizgon ją ubiegł.
-Oryginał – potwierdził – Wprost z prywatnej biblioteki Malfoy’ów – uśmiechnął się szelmowsko, patrząc, jak Hermiona z niezwykłą delikatnością przewraca kolejne strony – Poprosiłem matkę, by mi ją wysłała – wyjaśnił. Dziewczyna wzięła głęboki wdech, przymykając oczy. Draco musiał odwrócić wzrok, gdyż jej widok przyprawił go o zbyt miłe uczucie.
-Kocham zapach starych książek – westchnęła – Dziękuję, nie wiem, co powiedzieć.
-Pomyślałem, że w ten sposób chociaż trochę odwdzięczę się za pomoc w nauce – przeczesał włosy, patrząc w stronę Gryfonki. Oczarowana siedziała przy biurku, oglądając opasłe tomiszcze – To ja będę już leciał – pożegnał się, kierując do drzwi.
-Dziękuję – powiedziała jeszcze raz. Draco uśmiechnął się do siebie i wyszedł.


~*~*~


            Pokój Wspólny Gryffindoru był pełen rozchichotanych uczniów. Był dopiero wczesny wieczór, więc większość wychowanków Domu Lwa zgromadziła się w jednym pomieszczeniu, by spędzić czas z przyjaciółmi. Ginny właśnie opuściła swoje dormitorium, w którym tkwiła całe popołudnie, rozmyślając. W końcu postanowiła dać szansę Dean’owi. Rozejrzała się po pokoju, mając nadzieję odnaleźć go wśród tego całego tłumu. Na szczęście na tle młodszych uczniów lekko się wyróżniał. Podeszła do niego szybkim krokiem.
-Cześć, Dean – i właśnie to była chwila, w której karciła się za swoją lekkomyślność. Nie przemyślała, co mu powie, ani co zrobi – Masz ochotę się przejść? – to pytanie było pierwszym, co przyszło jej do głowy. Cóż, będzie musiała improwizować.
-Jasne – odpowiedział, zdobywając się na szeroki uśmiech.
Chwilę później szli pustymi korytarzami.
-Myślałam o tym, co dziś powiedziałeś – zaczęła, spoglądając w jego stronę – Chyba jednak potrzebuję czyjegoś towarzystwa – palnęła głupotę. Przeklęła się po raz kolejny. Ale jest głupia. Od ponad roku nie utrzymywali ze sobą kontaktu, a ona wyskakuje mu z czymś takim.
-W takim razie służę pomocą – ku jej zaskoczeniu uśmiechnął się. Nieśmiało odwzajemniła gest. Może jednak uda im się dogadać?

W tym samym czasie pewien zdenerwowany do granic możliwości Gryfon rzucał kawałkami papieru w płomienie. Doskonale widział, jak Ginny wychodzi z Pokoju Wspólnego z Deanem. Musiał przyznać, że szybko się pocieszyła.
-Wszystko w porządku Harry? – zapytał Neville, patrząc to na bruneta, to na kominek.

-Jasne, wszystko gra – wzruszył obojętnie ramionami, jednak w jego wnętrzu wręcz wrzało. Nie pozwoli, by Dean choć trochę zbliżył się do jego Ginny. Tak, dokładnie, bo ona nadal była jego. Obecne problemy były jedynie przejściowe, wkrótce wrócą do siebie i będą znów szczęśliwi jak nigdy. Teraz tylko pozostało to wytłumaczyć pewnemu Gryfonowi. 


~*~*~


Oto i powracam z nowym rozdziałem. Przyznaje bez bicia, że nie jestem z niego ani trochę zadowolona. Jest o wiele krótszy niż pozostałe i momentami na siłę starałam się coś naskrobać. Mam nadzieję, że z kolejnym pójdzie mi o wiele lepiej. 
Piosenka, do której link mogliście znaleźć na początku, towarzyszyła mi przy pisaniu. Po prostu się w niej zakochałam, nie mogę się oprzeć ciągłemu włączaniu replay. To chyba tyle na dziś. Ściskam, Wasza BlackCape.


5 komentarzy:

  1. Cieszę się, że jednak coś jest między Tracey i George'm. Myślę, że będzie z nich świetna para ;) Draco chyba kupił Hermionę tym niezwykłym prezentem ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, na Tracey i George'a od początku miałam pomysł i mam nadzieję, że uda mi się go przekazać w taki sposób, by trafił do czytelników i aby wszyscy mogli odczytać go tak, jak ja go widzę w swojej głowie. :)

      Usuń
  2. hej, trochę tu mało komentarzy,ale nie zniechęcaj się. jeśli będziesz dalej pisać bloga zajrzę tu. naprawde masz talent

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczaki cudowny blog ;) Taki jak lubię..opisy opisy i jeszcze raz opisy postaci..co noszą..co jedzą..jesteś moją mistrzynią! ;) i pomysł stworzenia z nich paczki przyjaciół..no brawo ;) Tylko..Dean..serio? Ja tam lubie Hinny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny :) Ciekawe co z Teo i Mioną .. :*

    OdpowiedzUsuń